Sztuka nie zna granic?
Wystawa "Rycerz rozpaczy - wojownik piękna" belgijskiego artysty Jan’a Fabre’a w petersburskim Ermitażu to nie tylko najnowsze obrazy 57-latka. W ekspozycji znalazły się też wypchane zwierzęta, które podwieszono pod sufitem.
Decyzją sławnego na całym świecie muzeum o pokazaniu tak makabrycznej „sztuki” są oburzeni mieszkańcy Petersburga oraz aktywiści broniący praw zwierząt - podej Metro.
Niektórzy uznali to za prowokację
Kolekcję „urozmaiciło” truchło kota przymocowane do krucyfiksu.
Zwiedzający mogą nie być zachwyceni
Mimo ogromnych kontrowersji, Ermitaż nie zamierza zamknąć wystawy wcześniej, niż planował.
Twierdzi, że nie zrobił nic niewłaściwego
Muzeum tłumaczy decyzję tym, że Jan Fabre wspiera wszelkie inicjatywy na rzecz zwierząt. Utrzymuje, że użyte przez niego psy czy koty były martwe, kiedy je znaleziono.
Aż strach się bać, co będzie potem
To nie pierwszy raz, kiedy artysta poważnie podpadł obrońcom praw zwierząt.
Ludziom puściły nerwy
Podczas performensu w ratuszu w Antwerpii Fabre zrzucał wyjące koty ze schodów. Po tym „artystycznym wydarzeniu” na twórcę wpłynęło ponad 20 tys. skarg. Jak będzie teraz?
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.