#retro Prostytutki jak profesjonalne modelki
Odważył się przełamać tabu
John Ernest Joseph Bellocq przeszedł do historii dzięki zdjęciom nowoorleańskich prostytutek z ok. 1912 r. Mężczyzna do końca życia ukrywał się z wstydliwym (jak na tamte czasy) hobby. Jego dzieła odkryto dopiero po śmierci fotografa w 1949 r.
Często odwiedzał dzielnicę czerwonych latarni i jak można sądzić po swobodzie, z którą pozowały modelki, nie bywał tam wyłącznie dla zdjęć. Posługiwał się popularną wówczas techniką fotografii na szkle - czytamy w Dangerous Minds.
Na swoich warunkach
Kobiety pozowały do zdjęć tak, jak chciały być postrzegane. Nieraz ubierały swoje najlepsze stroje i starannie upinały włosy.
Ludzka twarz
Fotograf bez uprzedzeń uwieczniał modelki, przywracając im honor i dumę.
Szara rzeczywistość
Ponad stuletnie prace dają nam niezwykle rzadki wgląd w codzienność amerykańskiego domu publicznego z początku XX w. Wówczas nikt nie zajmował się dokumentowaniem podobnych środowisk.
Musiały sobie jakoś radzić
Kiedy nie przyjmowały klientów, same zapewniały sobie rozrywkę.
Każda była inna
Gołym okiem widać, że każda z tych kobiet musiała mieć własne powody, by żyć ze sprzedaży ciała.
Nie ma się czego wstydzić
Chwila wykonania zdjęcia na pewno była nieraz bardziej intymna niż płatny seks z klientami.
Proszę o uśmiech!
Obiektyw ich nie peszył, a wręcz otwierał.
Dama z pieskiem
W trudnych chwilach niektórym prostytutkom towarzystwa dotrzymywali "najlepsi przyjaciele".
Sława po śmierci
Za życia E. J. Bellocq uchodził za dziwaka i odludka, który nie rozstawał się z aparatem. Po latach jego prace okazały się wręcz bezcenne dla historii sztuki oraz socjologów.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.