"Miłośnik przyrody w akcji". Nie wiedział, że jest nagrywany
Strażnicy miejscy z Krakowa pokazali zdjęcia "konesera przyrody". Pewien mężczyzna próbował bowiem ukraść dużą donicę z ozdobnymi krzewami z Rynku Głównego. Nie wiedział jednak, że jest nagrywany przez miejski monitoring, przez co został szybko namierzony przez służby.
Drewniana donica wraz z ozdobnymi krzewami padły łupem "konesera przyrody" grasującego w Rynku Głównym. Akcja była szybka i odważna… i prawie udana - informuje w mediach społecznościowych Straż Miejska z Krakowa.
Zdarzenie zostało zarejestrowane przez miejski monitoring. Strażnicy, poinstruowani przez operatorów, szybko odnaleźli bohatera akcji.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna przeprosił, przyjął mandat, a na koniec odniósł donicę na swoje miejsce - przekazali strażnicy.
To był bardzo pracowity weekend dla krakowskich strażników. W nocy z piątku na sobotę wraz z funkcjonariuszami z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie prowadzili działania w celu utrzymania spokoju i porządku w centrum miasta, na Kazimierzu i na Bulwarach Wiślanych. Kontrole odbywały się z udziałem sekretarza Komisji Zrównoważonej Gospodarki Nocy oraz City Helpersami.
Ujawniono łącznie 163 wykroczenia. Nałożono 99 mandatów karnych, pouczono 51 osób, a w 13 przypadkach skierowano sprawy do sądu.
Podejmowane interwencje dotyczyły głównie: zakłócania porządku i spoczynku nocnego, w tym naruszania przepisów tzw. "uchwały antyhałasowej", spożywania alkoholu w miejscach objętych zakazem, zaśmiecania i zanieczyszczania miejsc publicznych oraz naruszania przepisów uchwały o parku kulturowym "Stare Miasto" i "Kazimierz ze Stradomiem", ze szczególnym uwzględnieniem nielegalnego handlu, występów ulicznych bez zezwoleń, reklamowania działalności i usług - relacjonuje SM z Krakowa.
Na Bulwarze Czerwieńskim do patrolu podszedł przechodzień, który wskazał młodego mężczyznę leżącego na ławce. Obok niego stało kilka osób. Próbowali nawiązać z nim kontakt. Od chłopaka była wyczuwalna silna woń alkoholu, bełkotał, nie potrafił utrzymać równowagi. Strażnicy próbowali ustalić dane mężczyzny, numer telefonu do kogoś bliskiego, ale bezskutecznie.
W trakcie jazdy do Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień, do dyżurnego zadzwonił ojciec chłopaka. Oświadczył, że syn ma niecałe 16 lat i wyszedł na noc do kolegi. Nie ma pojęcia jak znalazł się nad Wisłą. Do MCPU wezwano policję. Przyjechał też ojciec, który odebrał syna.