"Miłośnik przyrody w akcji". Nie wiedział, że jest nagrywany
Strażnicy miejscy z Krakowa pokazali zdjęcia "konesera przyrody". Pewien mężczyzna próbował bowiem ukraść dużą donicę z ozdobnymi krzewami z Rynku Głównego. Nie wiedział jednak, że jest nagrywany przez miejski monitoring, przez co został szybko namierzony przez służby.
Drewniana donica wraz z ozdobnymi krzewami padły łupem "konesera przyrody" grasującego w Rynku Głównym. Akcja była szybka i odważna… i prawie udana - informuje w mediach społecznościowych Straż Miejska z Krakowa.
Zdarzenie zostało zarejestrowane przez miejski monitoring. Strażnicy, poinstruowani przez operatorów, szybko odnaleźli bohatera akcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W wieku 19 lat zarobił pierwszy milion. Zdradza w co dziś inwestuje
Mężczyzna przeprosił, przyjął mandat, a na koniec odniósł donicę na swoje miejsce - przekazali strażnicy.
To był bardzo pracowity weekend dla krakowskich strażników. W nocy z piątku na sobotę wraz z funkcjonariuszami z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie prowadzili działania w celu utrzymania spokoju i porządku w centrum miasta, na Kazimierzu i na Bulwarach Wiślanych. Kontrole odbywały się z udziałem sekretarza Komisji Zrównoważonej Gospodarki Nocy oraz City Helpersami.
Ujawniono łącznie 163 wykroczenia. Nałożono 99 mandatów karnych, pouczono 51 osób, a w 13 przypadkach skierowano sprawy do sądu.
Podejmowane interwencje dotyczyły głównie: zakłócania porządku i spoczynku nocnego, w tym naruszania przepisów tzw. "uchwały antyhałasowej", spożywania alkoholu w miejscach objętych zakazem, zaśmiecania i zanieczyszczania miejsc publicznych oraz naruszania przepisów uchwały o parku kulturowym "Stare Miasto" i "Kazimierz ze Stradomiem", ze szczególnym uwzględnieniem nielegalnego handlu, występów ulicznych bez zezwoleń, reklamowania działalności i usług - relacjonuje SM z Krakowa.
Na Bulwarze Czerwieńskim do patrolu podszedł przechodzień, który wskazał młodego mężczyznę leżącego na ławce. Obok niego stało kilka osób. Próbowali nawiązać z nim kontakt. Od chłopaka była wyczuwalna silna woń alkoholu, bełkotał, nie potrafił utrzymać równowagi. Strażnicy próbowali ustalić dane mężczyzny, numer telefonu do kogoś bliskiego, ale bezskutecznie.
W trakcie jazdy do Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień, do dyżurnego zadzwonił ojciec chłopaka. Oświadczył, że syn ma niecałe 16 lat i wyszedł na noc do kolegi. Nie ma pojęcia jak znalazł się nad Wisłą. Do MCPU wezwano policję. Przyjechał też ojciec, który odebrał syna.