aktualizacja 

"Nie miałam pojęcia". Rodziny rosyjskich żołnierzy są wstrząśnięte

Od pięciu dni Ukraińcy odpierają atak rosyjskiej armii. Nasi wschodni sąsiedzi utworzyli specjalny serwis, gdzie publikowane są nagrania, na których widać schwytanych rosyjskich żołnierzach, tak aby dowiedzieli się o nich bliscy. "Nie miałam pojęcia, że on tam walczy" - mówi siostra jednego z żołnierzy.

"Nie miałam pojęcia". Rodziny rosyjskich żołnierzy są wstrząśnięte
Rosyjscy żołnierze na Krymie. Rodziny żołnierzy często nie wiedzą, że ich bliscy zostali wysłani na wojnę (Getty Images, Sergei Malgavko)

Ukraińscy urzędnicy opublikowali dziesiątki filmów, na których według nich widać schwytanych rosyjskich żołnierzy. Ukraina wylicza, że zatrzymała już ok. 200 rosyjskich jeńców. Na specjalnym kanale założonym przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy w niedzielę rano udostępniono film, na którym widoczny jest ranny żołnierz, który przedstawia się jako Leonid Paktiszew, dowódca jednostki snajperskiej stacjonującej w obwodzie rostowskim.

"Nie miałam pojęcia, że on tam walczy"

Brytyjski dziennik "The Guardian" skontaktował się z rodziną Paktiszewa, która potwierdziła jego tożsamość. Jednocześnie jego bliscy twierdzą, że nie wiedzieli, że był on zamieszany w wojnę na Ukrainie.

Wczoraj o 2 w nocy przysłano mi nagranie wideo, na którym widać, że mój brat został schwytany. Byłam kompletnie zszokowana. Nie miałam pojęcia, że on tam walczy - powiedziała Jelena Politsewa, siostra Paktiszewa.

Na nagraniu Leonid Paktiszew, który pochodzi z zachodniej Syberii, mówi, że kierował zespołem trzech innych snajperów.

Wiedziałam, że Leonid był w wojsku, ale nie miałam pojęcia, że ​​został wysłany na Ukrainę. Nie sądzę, żeby on też był tego świadomy - dodała siostra rosyjskiego żołnierza.

Władze Rosji do tej pory nie skomentowały opublikowanych nagrań. W niedzielę 27 lutego po raz pierwszy od rozpoczęcia inwazji na Ukrainie rosyjskie Ministerstwo Obrony przyznało, że po stronie rosyjskiej są straty. "Niestety nasi towarzysze są zabici i ranni" - powiedział na briefingu prasowym rzecznik resortu Igor Konaszenkow. Nie ujawnił jednak żadnych liczb.

Gdy dziennikarze "Guardiana" zapytali siostrę Paktiszewa o jego udział w inwazji na Ukrainę, Rosjanka stwierdziła, że nie jest "kompetentna" do oceniania decyzji "głównego dowódcy". Ma jednak nadzieję, że wojna się skończy. - Nikt tego nie potrzebuje, ani Ukraina, ani Rosja. Wierzę, że możemy dojść do porozumienia pokojowymi środkami, aby nasi synowie, bracia i mężowie nie ginęli - powiedziała.

Jelena Politsewa dodała, że ​​ostatnio rozmawiała z bratem przy okazji nowego roku. W czwartek 24 lutego w dniu, w którym rozpoczęła się wojna, za pośrednictwem mediów społecznościowych wysłała bratu życzenia urodzinowe, gdyż tego dnia skończył 28 lat. "Widziałam, że nie jest online i trochę się wówczas zmartwiłam. Teraz tak bardzo się martwię, nie spałam całą noc, moje dzieci płaczą, nasza matka jest w stanie krytycznym" - wyznała.

Inny bliski członek rodziny Paktiszewa, który prosił o anonimowość, wyraził gniew z powodu zaangażowania krewnego w wojnę na Ukrainie. "Jak jeszcze możesz się czuć?! Młodzi chłopcy są rzucani jak mięso armatnie, a co najważniejsze za co?! Do pałaców w Gelendżyku [chodzi o rezydencję Putina - przyp. red.]?" - wykrzyczał krewny rosyjskiego żołnierza, cytowany przez "The Guardian".

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Zobacz także: Co zrobić, aby powstrzymać Putina? Były szef MSZ wzywa do działania
Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić