Policjanci osłupieli na widok autokaru. Dzieci miały jechać nim na wycieczkę
Policja interweniowała w związku z fatalnym stanem technicznym autokaru. Trzydzieścioro dzieci z Moniek w województwie podlaskim miało jechać nim na obóz sportowy.
Skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się przewoźnik na Podlasiu. Nie zgłosił do kontroli pojazdu przed podróżą, jednak dość szybko dosięgnęła go sprawiedliwość. Policjanci dowiedzieli się o wyjeździe tego pojazdu przez przypadek.
Czytaj także: "Europejski Trump" jest bezwzględny. Pokazuje zdjęcia i zabiera głos na temat uchodźców
Policyjne kontrole autokarów są w Polsce na porządku dziennym. Ich liczba wzrasta szczególnie w wakacje, kiedy wiele dzieci wyjeżdża na rozmaite wyjazdy. Pojazd, który miał przewieźć dzieci z Moniek do Władysławowa na obóz sportowy, miał odjechać bez jakiejkolwiek kontroli. Na szczęście policjanci przez przypadek dowiedzieli się o planowej wyprawie i złożyli niezapowiedzianą wizytę na miejscu odjazdu wycieczki.
Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze przecierali oczy ze zdumienia. Byli zaskoczeni fatalnym stanem technicznym autokaru i lekceważącym stosunkiem organizatora do bezpieczeństwa najmłodszych.
Pojazd miał uszkodzoną przednią szybę, niesprawną instalację elektryczną, liczne wycieki oleju silnikowego, płynu chłodniczego czy nawet paliwa, które wyciekało z filtra wprost na kostkę wiązki elektrycznej. Ponadto na pokładzie była tylko jedna gaśnica, a przewód łączący zbiornik wyrównawczy płynu chłodniczego z chłodnicą, połączony był za pomocą obudowy długopisu.
Policjanci uniemożliwili kierowcy odjazd niebezpiecznym autokarem. Podróżować miało nim 30 dzieci z lokalnego klubu sportowego. Na szczęście w porę udało się zareagować i być może zapobiec tragedii. Kierowca został pozbawiony dowodu rejestracyjnego i nie mógł kontynuować jazdy.
Czytaj także: "Popis" kierowcy bmw. Zdjęcie jego auta obiegło sieć