Rolnicy walczą, by przetrwać. Oddają za "co łaska". 20 ton dyń na samozbiory
W Warszawie, na Ursynowie, rodzinne gospodarstwo zdecydowało się na niecodzienną inicjatywę. W obliczu dramatycznie niskich cen skupu warzyw i problemów ze zbytem, rolnicy postanowili otworzyć pole dyni na samozbiory, by mieszkańcy mogli samodzielnie zebrać plony i zapłacić za nie zgodnie z zasadą "co łaska".
Najważniejsze informacje
- Rolnicy z Ursynowa organizują akcję samozbiorów dyń w ostatni weekend października.
- Każdy może zebrać dynie i zapłacić tyle, ile uzna za stosowne.
- To reakcja na trudną sytuację na rynku warzyw oraz niskie ceny skupu.
Samozbiory dyni – pomoc lokalnym rolnikom
Jak podaje zyciewarszawy.pl, samozbiory odbędą się 25 i 26 października w godzinach 9–17 przy ul. Przyczółkowej 158. Na polu czeka nawet 20 ton dyń, które mogłyby się zmarnować, gdyby nie inicjatywa gospodarzy.
Rzucili się na bilety za złotówkę. "Poniedziałek jest bardzo złym dniem"
Zasada płatności "co łaska" to dla gospodarzy sposób na choćby częściowe pokrycie kosztów całorocznej pracy oraz apel o wsparcie w trudnych czasach. W podobnej sytuacji znalazło się wielu producentów w całym kraju.
Sytuacja na rynku warzyw i owoców sprawia, że tradycyjna sprzedaż – przez przetwórnie czy hurtownie – stała się nieopłacalna. Często ceny skupu nie rekompensują nawet kosztów zbiorów czy zatrudnienia pracowników sezonowych. Wielu rolników zmuszonych jest więc szukać alternatywnych sposobów dystrybucji plonów.
Skala zjawiska w Polsce
Podobne akcje mają miejsce nie tylko na Mazowszu. W regionach takich jak Grójec i Warka sadownicy zachęcali do samozbiorów jabłek, a na Lubelszczyźnie oraz w Świętokrzyskiem rolnicy oddawali za symboliczną opłatą paprykę i pomidory. To zjawisko ogólnopolskie, coraz bardziej obecne w codzienności wielu gospodarstw.
Organizatorzy warszawskiej akcji na Ursynowie, jak podkreśla zyciewarszawy.pl, poza jednorazowymi samozbiorami, prowadzą także bieżącą sprzedaż innych warzyw. Wśród dostępnego asortymentu są m.in. ziemniaki, marchew i cebula.
Dla wielu rodzinnych gospodarstw warzywnych taki model sprzedaży to już nie wybór, lecz konieczność. Chodzi przede wszystkim o ratowanie plonów przed zmarnowaniem, a często o samo przetrwanie gospodarstwa. Kolejne przykłady tego typu inicjatyw mogą pojawić się w najbliższych tygodniach w innych rejonach Polski.
Źródło: zyciewarszawy.pl