Najbardziej znana australijska plaża świeci pustkami. W niedziele na Bondi Beach doszło do strzelaniny, w wyniku której zginęło 15 osób, w tym 10-letnie dziecko. Dwóch mężczyzn, ojciec i syn, dokonało tragicznego w skutkach aktu. Premier Australii, Anthony Albanese, nazwał ten czyn "aktem antysemickiego terroryzmu, który uderzył w samo serce narodu".
- Panuje smutek i gniew. Według policji, wczoraj wieczorem dwóch uzbrojonych mężczyzn zabiło co najmniej kilkanaście osób, które uczestniczyły w obchodach Chanuki nad morzem - podała Kristen Gelineau, reporterka Associated Press. - Wielu twierdzi, że władze zignorowały sygnały ostrzegające o zbliżającym się ataku - dodała. Jest to kolejna antysemicka masakra, do której doszło w tym roku w kraju.
Mężczyźni zabili 15 osób między 10 a 87 rokiem życia, 42 osoby trafiły do szpitala. Jeden strzelec, 50-letni ojciec, został zabity na miejscu przez policjantów, jego 24-letni syn został postrzelony i trafił do szpitala. Jak podała agencja AP, była to najbardziej śmiercionośna strzelanina od prawie trzech dekad w kraju. W Australii obowiązują surowe przepisy dotyczące kontroli broni palnej.
- Jedna z młodych matek opowiadała, jak musiała rzucić się na swojego pięcioletniego syna i ukryć się pod stołem na około 20 minut, podczas gdy rozlegały się strzały. Mężczyzna obok niej został postrzelony w klatkę piersiową i niestety zmarł w wyniku odniesionych obrażeń - powiedziała reporterka.