Zabił tłuczkiem do mięsa żonę i dzieci, następnie podpalił dom. "Wciąż wisi pranie"

Pożar, który spustoszył dom w Zalasewie pod Poznaniem, nie był przypadkowy, a cztery ofiary nie zginęły od ognia. Marian S. zamordował swoją żonę i adoptowane dzieci. Następnie podpalił dom, po czym popełnił samobójstwo. Śledztwo zostało umorzone przez prokuraturę, a ciała pochowane. Jednak pogorzelisko pozostaje opuszczone i przypomina o tragedii, która się tam rozegrała.

xZabił tłuczkiem do mięsa żonę i dzieci, następnie podpalił dom. "Wciąż wisi pranie"
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Jaskółka
oprac.  NJA

Informację o pożarze domu na wąskiej uliczce w gęstej zabudowie domków jednorodzinnych służby otrzymały w nocy z poniedziałku na wtorek (10/11 października 2022 roku). Gdy na miejsce dojechała straż pożarna, palił się dach domu. Ogień wydobywał się również z okien pomieszczeń na pierwszym piętrze.

Strażacy od razu przystąpili do akcji. Najpierw gasili ogień z zewnątrz przy pomocy drabiny, potem weszli do środka. Wówczas znaleźli cztery ciała. Dwa z nich były bardzo mocno spalone. Dzięki temu, śledczy szybko zorientowali się, że pożar nie był bezpośrednią przyczyną śmierci członków czteroosobowej rodziny.

Powrót do Polski

Jak podaje "Super Express" Marian S. i Joanna S. wrócili do swojego starego domu w Zalasewie po 22 latach pobytu w Niemczech. Nie przyjechali jednak sami. Byli ze swoimi adoptowanymi za granicą dziećmi: z 9-letnim Jeromem i 15-letnią Sunny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Poranne pasmo Wirtualnej Polski, wydanie 28.02

Cieszyliśmy się, że są znowu w Polsce, czasami rozmawialiśmy, ale oni raczej trzymali się na uboczu. Rodzeństwo czasami się kłóciło, ale przecież to normalne - powiedziała sąsiadka rodziny, cytowana przez gazetę.

Jerome i Sunny nie podjęli nauki w polskiej szkole, zamiast tego za pomocą internetu nadal uczyli się w szkole niemieckiej. Osiem miesięcy po przyjeździe do Polski doszło do tragedii.

Zabił bliskich tłuczkiem do mięsa

Na początku śledczy byli powściągliwi w udzielaniu informacji. W związku z tym sąsiedzi rodziny zaczęli spekulować. Sugerowali, że może ktoś wtargnął do ich domu i zabił wszystkich z zemsty. Jednak prawda okazała się zupełnie inna. Na miejscu pożaru odnaleziono narzędzie zbrodni - tłuczek do mięsa.

Chłopiec miał obrażenia czaszkowo-mózgowe zadane w obrębie twarzy i głowy narzędziem tępokrawędzistym - mówił mediom Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Tak samo zginęła Joanna S. i nastoletnia Sunny. Wiadomo, że morderstwa dokonał ojciec i mąż - Marian S. Po zabójstwie mężczyzna próbował zatrzeć ślady zbrodni. - Polał ciała kobiet benzyną i podpalił, powodując pożar budynku. Według ustaleń śledztwa, ofiary zginęły od uderzeń w głowę, zadanych młotkiem z metalową częścią roboczą - przekazał Łukasz Wawrzyniak z prokuratury Okręgowej w Poznaniu, cytowany przez "Super Express".

Marian S.po wszystkim targnął się na swoje życie. - Po dokonaniu trzykrotnego zabójstwa, sprawca założył na głowę foliowy worek i zakleił taśmą, i pozbawiając się w ten sposób dopływu powietrza, popełnił samobójstwo - dodał Łukasz Wawrzyniak.

Śledczym nie udało się jednak ustalić motywu działania Mariana S. - Z uwagi na podpalenie domu i zatarcie w ten sposób części śladów nie ustalono, która z pokrzywdzonych osób zmarła jako pierwsza. Zebrane dowody nie pozwoliły również na wskazanie przyczyn i motywów działania sprawcy - podał w rozmowie z se.pl prokurator. W związku z tym śledztwo zostało umorzone.

Zabił tłuczkiem do mięsa żonę i dzieci, następnie podpalił dom. "Wciąż wisi pranie"

Według Radio Poznań, do Zalasewa przybył z Kaiserslautern brat ojca rodziny wraz z córką. Zabrali oni dwa samochody na niemieckich numerach rejestracyjnych, które stały na podwórku od dnia pożaru.

Weszli również do domu, który nadal wygląda tak, jak w dniu tragedii. Budynek jest bardzo zniszczony, jednak widać przejawami dawnego życia - suszące się pranie, maskotki, zabawki.

Dziennikarze radia informują, że póki co posesji nie będzie można uporządkować, ponieważ za granicą wciąż toczą się postępowania spadkowe. Marian S. miał brata w Niemczech i Stanach Zjednoczonych.

Źródło: "Super Express", Radio Poznań

Źródło artykułu: o2pl
Wybrane dla Ciebie
Krzyżówka z wiedzy ogólnej. Tylko mistrz odkryje wszystkie hasła
Krzyżówka z wiedzy ogólnej. Tylko mistrz odkryje wszystkie hasła
Rodzinny spacer zmienił się w dramat. Dzieci pochylały się nad ojcem
Rodzinny spacer zmienił się w dramat. Dzieci pochylały się nad ojcem
Policja przyłapana. "To będzie podwójna kara". Ostra reakcja
Policja przyłapana. "To będzie podwójna kara". Ostra reakcja
To on szuka "złotego pociągu". Właśnie się ujawnił
To on szuka "złotego pociągu". Właśnie się ujawnił
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Szedł obok placu zabaw. Nagle taki widok. "Prawdziwy hit sezonu"
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Premier Indii mówił o pokoju. Spójrzcie na twarz Putina
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Pojawił się w centrum Wrocławia. Kierowcy musieli omijać go łukiem
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
Portugalia zaostrza przepisy deportacyjne dla nielegalnych imigrantów
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
8 miliardów funtów na wsparcie Ukrainy? Brytyjczycy mają plan
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Miał już dość. Ujęcie sprzed Lidla. Wywiesił karteczkę
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Wyż z Rosji nadal nad Polską. Należy spodziewać się opadów
Zaginęła 15-latka z Konstantynowa Łódzkiego. Jest nowy trop
Zaginęła 15-latka z Konstantynowa Łódzkiego. Jest nowy trop