aktualizacja 

Wygrał fortunę i ją rzucił. Polka nadal jest szoku. "To było jak kopanie leżącego"

165

Pochodząca z Warmii Julia S. wyjechała do Niemiec blisko 30 lat temu. Wydawało się jej, że poznała tam miłość swojego życia – mieszkającego w sąsiedztwie Kursata Yildirima. Para przypadła sobie do gustu i szybko zamieszkała razem. Po tym jednak, jak mężczyzna niespodziewanie wygrał na loterii 10 mln euro, życie Polki wywróciło się do góry nogami. Dotychczasowy partner postawił jej bowiem ultimatum – albo zostają przyjaciółmi, albo muszą się rozstać. – Przez niego załamałam się psychicznie. Potem jeszcze zaczął kłamać na mój temat w mediach. To było jak kopanie leżącego – opisuje 50-latka w rozmowie z o2.pl.

Wygrał fortunę i ją rzucił. Polka nadal jest szoku. "To było jak kopanie leżącego"
50-letnia Julia S. opisuje, że 42-letni Kursat Yildirim po wygranej na loterii postawił jej ultimatum (o2)

Na początku listopada o gigantycznym szczęściu 42-letniego Kursata Yildirima z Dortmundu rozpisywały się media na całym świecie. Mężczyzna wygrał na loterii 10 mln euro, czyli w przeliczeniu ok. 47 mln zł. W tych szczególnych chwilach towarzyszyła mu pochodząca z Polski 50-letnia Julia S.

Para od ponad pół roku mieszkała razem. – Jak raz przyszedł do mnie do domu, to już w nim został. Byliśmy bardzo blisko, spędzaliśmy razem wiele czasu – podkreśla Polka w rozmowie z o2.pl. Wraz z wygraną wszystko zaczęło się jednak sypać się jak domek z kart.

Po wygranej przeszedł niesamowitą przemianę. To nie był ten sam człowiek, którego poznałam. Do dziś jestem w szoku – zaznacza nasza rozmówczyni.

Była z nim odebrać wygraną. Świeżo upieczony milioner postawił jej ultimatum

Kobieta opisuje, że była razem ze swoim partnerem 1 października w kolekturze, żeby odebrać wygraną. 42-latek musiał podać swój numer konta i dopełnić wszystkich formalności. Nie chciał jednak dowiedzieć się, ile dokładnie wygrał.

Kiedy mówiłam mu, żeby sprawdził numery z kuponu, nie chciał tego zrobić. Prosił, żebym dała mu pomarzyć o wielkiej wygranej. Planował, co sobie razem kupimy. Kilka dni później nagle zadzwonił i zaczął płakać. Powiedział, że wygrał 10 mln euro i poprosił, żebym do niego przyjechała – relacjonuje Julia S.

50-latka twierdzi, że jej były partner w obecności swojej matki zaczął chwalić się wygraną. Od razu powiedział także o szczęśliwym kuponie swoim kolegom. Miał także informować o tym, że został milionerem, za pośrednictwem statusu na WhatsAppie. – Mówiłam mu, żeby tego nie robił, ale nie chciał mnie słuchać – podkreśla Julia S.

Julia S. zwraca uwagę, że tuż po tym mężczyzna zniknął na kilka dni. Powiedział partnerce, że musi uporządkować swoje sprawy. Kiedy w końcu się z nią spotkał, znienacka "wbił jej nóż w serce".

Na koniec rozmowy postawił mi ultimatum mówiąc, że musimy się rozstać. Dał mi wybór – albo zostanę jego przyjaciółką i będę miała wszystko, czego zapragnę, albo rozstajemy się na zawsze i nie będę miała nic. Kazałam mu spadać. Pobiegłam do siebie na górę i się rozpłakałam – opisuje w rozmowie z o2.pl Polka.

42-latek zaczął grozić jej przez swoich kolegów. "Z Polkami się nie zadziera"

Okazuje się jednak, że cała sytuacja na tym się nie skończyła. Kilka dni później Kursat Yildirim miał zadzwonić do swojej byłej partnerki. – Pomyślałam, że może wcześniej był w szoku, zgodziłam się na spotkanie. Widać było, że przez ostatnie dni mocno imprezował. Powiedział, że "kupi mi wszystko, co tylko zapragnę". Stwierdziłam, że powinien się przespać. Następnego dnia znów pytał się, o co mi właściwie chodzi. Wszystko zmieniało się u niego jak w kalejdoskopie – zaznacza nasza rozmówczyni.

Później znowu do mnie zadzwonił, żebym odwiozła go do szpitala. Pierwsze co zrobił na oddziale, to obwieścił wszystkim, że jest milionerem. Dzwonił później do mnie kilka razy, ale przestałam odbierać telefon. Po wyjściu ze szpitala spotkaliśmy się jeszcze raz w restauracji, z jego bratem i jego przyjacielem. Oddał mi pieniądze, które ode mnie wcześniej pożyczał. Czułam się jak w sądzie, jakbym była problemem, którego chcą się jak najszybciej pozbyć – relacjonuje 50-latka.

Polka podkreśla, że zdecydowała się opowiedzieć o wszystkim tylko ze względu na oszczerstwa wypowiadane w mediach przez swojego byłego. 42-latek miał pokrętnie tłumaczyć w rozmowach z dziennikarzami, że zakochał się w dobroci Julii S., a nie w niej samej.

Twierdził także chociażby, że był długo singlem, że szuka teraz kobiety swojego życia. Przecież przez pół roku to ja byłam jego kobietą życia. To on często wspominał o ślubie, nie ja. Przez jego kłamstwa załamałam się psychicznie. To było jak kopanie leżącego – ocenia w wywiadzie dla o2.pl Polka.

Julia S. podkreśla, że nie chodzi jej o pieniądze byłego partnera. Chce jedynie ostrzegać innych przed wchodzeniem z nim w jakiekolwiek relacje. Założyła nawet konto na TikToku, gdzie opisuje swoją historię z Kursatem Yildirimem.

Zaczęłam dostawać w sieci groźby od jego kolegów. Nie przejmuję się nimi, bo wiem, jacy to są mali ludzie. Zależy mi jednak na tym, żeby ostrzec wszystkich przed tym człowiekiem. Zadarł z niewłaściwą osobą. Z Polkami się nie zadziera – podsumowuje Julia S.
Trwa ładowanie wpisu:tiktok

Obejrzyj także: Konflikt pomiędzy Opozdą i Królikowskim. Trudno się w tym połapać

Autor: JKM
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić