Organizacja FAME MMA, choć broni się udziałem znanych sportowców, takich jak Tomasz Adamek czy Piotr Lisek, spotyka się z dużą krytyką.
Wojsław Rysiewski, dyrektor KSW, w rozmowie z serwisem MMA bądź na Bieżąco ujawnił, że zatrudnianie sportowców przez FAME ma na celu zamaskowanie rozrywkowego charakteru organizacji. Rysiewski wskazuje, że uczestnictwo sportowców pomaga kreować wizerunek, że FAME rozwija MMA, choć w rzeczywistości koncentruje się przede wszystkim na widowiskowej rozrywce.
Na problemy organizacji zwrócili uwagę także politycy i media. W ostatnich tygodniach wiceminister Ireneusz Raś oraz premier Donald Tusk podkreślili, że freak fighty mogą negatywnie wpływać na młode pokolenie. Krytyka skupiła się na braku regulacji prawnych dotyczących ograniczenia dostępu dzieci do takich widowisk. Tusk dodał, że promowanie brutalności wymaga uwagi i potencjalnych ograniczeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak się okazuje, to nie jedyne problemy FAME, bowiem niektórzy zawodnicy podkreślają, że nie otrzymali pieniędzy za ostatnią walkę. Głos na ten temat zabrał Sergiusz Górski, czyli popularny "Nitro".
Taazy jest wszędzie. Co 2 tygodnie się bije. Jak FAME w końcu zapłaci mu i innym ludziom to zarobi dużo pieniędzy, bo mu się skumulują wypłaty, że tak powiem. Bo dalej FAME nie płaci. Znaczy trochę coś tam tu zapłaci, coś temu zapłacili, ale ogólnie są długi. No trzeba napomnieć, że jest średnio - powiedział Górski, cytowany przez mma.pl.
Co dalej z FAME MMA?
Choć firma planuje kolejne gale, w tym wydarzenia w łódzkiej Atlas Arenie, obecne wyzwania rzucają cień na przyszłość FAME MMA. Bez zmian w podejściu i strategii, organizacja może stanąć przed jeszcze większymi trudnościami.
Czytaj także: Dyrektor KSW ujawnił prawdę o FAME. "To przykrywka"
