aktualizacja 

7 największych mitów na temat procesów czarownic

218

Czarownice miały tak ogromny wpływ na życie naszych przodków, że wspominało się o nich w ówczesnych encyklopediach. Zwykle opisywano je jako osoby wyrzekające się wiary chrześcijańskiej lub protestanckiej, które znalazły sobie zamiennik Boga i oddały się diabłu. Dzięki niemu posiadły niepojęte umiejętności – mieszały eliksiry miłości, wywoływały susze i epidemie, skłócały małżonków…

7 największych mitów na temat procesów czarownic
(Materiały prasowe)

Schadzki z diabłem? Miały regularnie spotykać się ze swoim kochankiem w najokropniejszych miejscach, przerażających nawet ludzi o najmocniejszych nerwach. Latały na sabaty na szkieletach lub drewnianych widłach natartych cudowną maścią. Bez trudu poznawały pana ciemności – przybierał postać czarnego kozła lub kocura. Aż do świtu tańczył ze swoją wiedźmą dzikie tańce i spółkował na skalnych urwiskach. A po powrocie do domu czarownice spiskowały przeciwko bogobojnym mieszkańcom. Tak opisywali je dawni kronikarze. Jak było naprawdę?

Mit 1.

9 milionów ofiar? Nonsens, którego nie sprostował nawet Napoleon. Jednego możemy być pewni – nigdy nie zliczymy, ile nieszczęśników pochłonęły bezlitosne prześladowania. Z pewnością nie będzie to jednak sławne 9 milionów. Tę przerażającą liczbę podał pisarz i kontrowersyjny historyk Étienne-Léon de Lamothe-Langon. Pytanie brzmi, jak bardzo chciał rozweselić swojego patrona, Napoleona Bonapartego. Sławny wódz z radością chłonął informacje o przerażających czynach inkwizycji, a Lamothe-Langon chętnie szafował liczbami. Kłamstwo zmieniło się w dane historyczne.

Niektórzy stracili "tylko" majątek. Ofiar polowania na czarownice było o wiele mniej. Według najnowszych informacji, bazujących na starych rejestrach i wyrokach sądowych, można stwierdzić, że w XIV–XVIII wieku w Europie na stosie skończyło 40–60 tysięcy nieszczęśników, z czego mniej więcej 25 000 dokonało żywota na terenie Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Kolejne dziesiątki tysięcy oskarżonych zachłanni sędziowie pozbawili „jedynie” majątku.

Mit 2.

Witamy w czasach nowożytnych. Procesy czarownic są dziedzictwem po ciemnym średniowieczu? Błąd. Światowe polowanie na niewygodne osoby wymyślały nowożytne głowy. I to nie dlatego, że ludzie do tej pory nie wierzyli w czarownice. Hetyci, Persowie i Inkowie byli na przykład przekonani, że czarownice potrafią latać. Rzymianie twierdzili, że wiedźmy kradną martwym ich organy, potrafią zmieniać się w łasice i lisy, zatrzymywać wiatr, a nawet zdjąć z nieba Księżyc.

W górach powstają skupiska czarownic

Nawet sławny Kodeks Hammurabiego, który miał powstać w XVIII wieku p.n.e., zawierał zapis traktujący o metodach postępowania z osobami podejrzanymi o uprawianie czarnej magii. Miały oczyścić się tzw. ordalią, próbą wody. Oskarżonych wiązano w worku i wrzucano do rzeki. Jeśli przeżyli, byli niewinni. Polowanie na czarownice w postaci, którą znamy z historii, rozpoczęło się w XV wieku, a punkt kulminacyjny osiągnęło w XVII wieku. Zwłaszcza w górskich obszarach Europy zaczęły stopniowo powstawać tzw. skupiska czarownic, a miejscowi zaczęli przynosić coraz to okropniejsze informacje na temat tego, co dzieje się w Sabaudii, Lotaryngii, Szwajcarii czy Szkocji. W istnienie czarownic wierzył również Marcin Luter i inni reformatorzy.

Mit 3.

Surowa kara za wiarę w zabobony. Ulubiony mit mówiący o tym, że za polowanie na czarownice odpowiada Kościół, to teza szyta grubymi nićmi. W średniowieczu potępiano tych, którzy wierzyli w istnienie diabłów przybierających ludzką postać. Już w IV wieku Jan Chryzostom uznał wiarę w istnienie czarownic za szkodliwy zabobon i pozostałość po pogaństwie. Jeszcze ostrzej czterysta lat później wypowiedział się uznawany władca Karol Wielki. Dla tych, którzy mieli szerzyć plotki o wiedźmach spółkujących z diabłem, przewidywał karę śmierci.

Za wyrób trucizn 7 lat pokuty. Jeszcze w XIII wieku prawo kanoniczne sporządzanie znachorskich maści i mieszanie trucizn karano jedynie 7-letnim wyrokiem. A jeśli w czasie tej „kwarantanny” księża doszli do wniosku, że czyny oskarżonej lub oskarżonego zakrawają na bratanie się z diabłem, najwyższą przewidzianą karą była ekskomunika. Wszystko zmieniło się, kiedy uprawianie magii zostało utożsamione z herezją, a do gry włączyło się prawo świeckie.

Mit 4.

Uwaga, dziewczęta, za chwilę odlatujemy! Uważasz obrazki długonosych czarownic wzbijających się w powietrze na szkieletach za nieudany żart? Skąd się wziął ten mit? Znawcy w dziedzinie czarnej magii przypuszczają, że szamanki nie szukały cudownych roślin tylko ze względu na maści i lekarstwa. Już wtedy wiedziały, że ulubiona mandragora lekarska działa nie tylko jako znieczulenie. Hipokrates zalecał ją do leczenia podrażnionego pęcherzyka żółciowego lub aplikował go po ugryzieniach węża. Grecy natomiast od zawsze uważają ją za niepokonany afrodyzjak.

Jak najlepiej wchłania się mandragora? Co ma wspólnego z tym wszystkim latający szkielet lub widły? Cudowne maści z mandragory lekarskiej miały największą skuteczność, kiedy aplikowało się je w najlepiej ukrwione części ciała, czyli pod pachę lub bezpośrednio na genitalia. W tym drugim przypadku czarownice nie używały palców.

Dokąd sąsiadko?

Możliwe, że wścibski sąsiad zastał wiedźmę w niedwuznacznej sytuacji, wykorzystującą do aplikacji maści nasadę od wideł, siedzącą na nich okrakiem. Niewykształcony, przesądny chłop musiał być przekonany, że widział czarownicę lecącą na spotkanie z diabłem.

Mit 5.##

Czy inkwizycja jest bez winy? Inkwizycja. Słowo, które przez całe stulecia budziło grozę wśród bogobojnych mieszkańców. Słowo, które zwłaszcza w Hiszpanii towarzyszyło zapachowi świeżo spalonego ciała. Przynajmniej tak do niedawna pisano w podręcznikach. W świetle najnowszych informacji wydaje się, że inkwizycja jest w tej całej sprawie prawie niewinna, aż do początku polowania na czarownice. Przecież znany papież Grzegorz VII pod koniec XI wieku bardzo wyraźnie zalecił duńskiemu królowi Haraldowi, aby dla swojego dobra nie rozpoczynał procesów z rzekomymi czarownicami, które oskarżano o przywoływanie epidemii i susz. Jeśli Harald nie usłuchałby papieża, ten był przygotowany, aby nałożyć na niego ekskomunikę.

Mit 6.

Na przekór Watykanowi. Za najstraszniejsze mordy odpowiada Kościół katolicki – to kolejny popularny mit. Fakty nie wspierają tej teorii. Kiedy w protestanckicj Niemczech historycy zliczyli około 25 tysięcy ofiar ognistych prześladowań, w katolickiej Irlandii w tym samym czasie sędziowie posłali na stos tylko cztery rzekome kochanki diabła. Kolejne statystyki są jeszcze bardziej wymowne. W Kościole katolickim, na Półwyspie Apenińskim i Iberyjskim, w XVI–XVIII wieku odbyło się ponad 12 tysięcy procesów czarownic. Z tego „jedynie” 36 oskarżonych skończyło na stosie.

Koniec z prześladowaniami.##

Kościół unikał masowych trybunałów jak diabeł święconej wody. A kiedy inkwizytorzy tacy jak Jakob Sprenger i Heinrich Institoris wydali "Młot na czarownice", nawet zadzwonił na alarm. Inkwizycja starała się zdystansować od popłochu, a papież Pius V, wielki przeciwnik prześladowań czarownic, zdecydował się wprowadzić "Młot na czarownice" na listę ksiąg zakazanych. Wielu władców sprzeciwiło się rozporządzeniu następcy św. Piotra i na przekór Watykanowi nadal wspierali prześladowania w swoich krajach.

Mit 7.

Interweniuje Maria Teresa. Dzięki Bogu za ruch oświeceniowy – gdyby nie on, procesy mogłyby trwać po dziś dzień. Tak może wyglądać ostatni z naszych mitów. Epoka, której idee zatrzęsły światem w XVIII wieku, przyszła zbyt późno. W tym czasie polowania na niewygodnych „czarnoksiężników” były już na finiszu, i to paradoksalnie dzięki Kościołowi. Za uświadomienie katolików odpowiadał nieustraszony nieprzyjaciel grupowych morderstw niewinnych dusz Friedrich Spee. "Procesy czarownic są jedynie krwawą alchemią, podczas której wytwarza się złoto z ludzkiej krwi i popiołu" - napisał swego czasu.

O mało co nie skończył na stosie.

Spee, duchowny pisarz, członek zakonu jezuitów, już w połowie XVII wieku zapoczątkował w ojczystych Niemczech kampanię przeciwko samowoli sędziów. Ryzykował tym, że sam może zasilić szeregi nieszczęsnych dusz pozbawionych życia na stosie. Protestanci również nie chcieli zostać w tyle i żądali zatrzymania rozlewu krwi. A kiedy wpływowi władcy objęli stronę ofiar, prześladowania skończyły się raz na zawsze. Nawiasem mówiąc, w Austrii rzeź zatrzymała sama Maria Teresa.

Stosy przestają płonąć.##

Ostatnia ofiara w Brandenburgu miała 15 lat. Nawet tak młody wiek nie powstrzymał sędziów, aby oskarżyć ją o obcowanie z diabłem. 17 lutego 1701 roku skazali młodziutką Dorotheę na ognistą śmierć. Szwajcarzy spalili „swoją” ostatnią czarownicę Annę Göldi w 1782 roku. Jeśli dostępne nam źródła zawierają w sobie ziarnko prawdy, ostatnią skazaną kobietą była Barbara Zdunk, mieszkanka Warmii należącej ówcześnie do królestwa Prus.

Najnowszy numer czasopisma "Świat na dłoni" znajdziesz tutaj.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić