51-letni Francuz zamierza płynąć przez osiem godzin dziennie. Wyliczył, że za pół roku wyjdzie na plażę w USA. Bena Lecomte'a wspiera statek z ekipą naukowców, którzy w trakcie podróży liczącej około 9 tysięcy kilometrów będą prowadzili badania oceanu, ale również samego śmiałka.
Specjaliści sprawdzą wpływ ekstremalnego wysiłku na serce pływaka. Jeśli chodzi o środowisko, chcą przeanalizować poziom zanieczyszczenia Oceanu Spokojnego plastikiem. Ekipa ma jeszcze jeden naukowy cel. Eksperci chcą sprawdzić, jak po latach katastrofa elektrowni Fukushima wpłynęła na Pacyfik.
Francuz mieszkający w USA pragnie zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne. To właśnie z tego powodu ryzykuje spotkanie w wodzie z rekinami i parzącymi meduzami. Naraża się także na bardzo niskie temperatury wody oraz burze, które mogą go zaskoczyć w trakcie długiej i wyczerpującej próby.
Do startu 51-latek szykował się sześć lat, ale pomysł miał w głowie od dawna. Narodził się niedługo po tym, jak Lecomte jako pierwszy człowiek na globie, który przepłynął wpław Atlantyk. Lecomte dokonał tego w 1998 roku. Płynął 73 dni.
Francuz twierdzi, że dużo ważniejsze od fizycznego jest przygotowanie psychiczne. Dlatego przed wyruszeniem przez Pacyfik ćwiczył również umiejętność wizualizowania.
Musisz się upewnić, że zawsze będziesz myśleć o czymś pozytywnym. Kiedy nie masz niczego, by zająć swój umysł, wtedy zaczynają się kłopoty - mówił Ben Lecomte.
Francuz złamał obietnicę złożoną samemu sobie przed laty. Po pokonaniu wpław Atlantyku powiedział krótko "nigdy więcej". Jak sam przyznaje, już kilka miesięcy później zaczął myśleć o nowym wyzwaniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
