Poszło o kolorowe kreski namalowane po wewnętrznej stronie kobiecego nadgarstka. Być może ta paleta kolorów nie wzbudziłaby takiej fali złośliwych komentarzy, gdyby nie produkt Urban Decay nie nazywał się "Razor Sharp", czyli "Ostry jak brzytwa".
Firma szybko zdała sobie sprawę z wpadki i wpis został skasowany. Przyczyniła się też do tego internetowa burza, która rozpętała się po publikacji na Twitterze. Większośc internautów uznała, że pomysł na taką reklamę był w bardzo złym guście.
Mam nadzieję, że to nie był żart z samookaleczania - napisał jeden z użytkowników.
Ciężko mi uwierzyć, że NIKT w Urban Decay nie pomyślał przed publikacją, że to niewłaściwe umieszczać taki produkt z takim podpisem - skomentowała sprawę internautka.
Jeśli chcecie mieć w swojej ofercie produkt o nazwie "Ostry jak brzytwa", powinniście inaczej go reklamować - pouczył ktoś kosmetyczną.
Urban Decay postanowiła skomentować sprawę. Firma opublikowała oświadczenie, w którym twierdza, że podobieństwo do samookaleczania w ich reklamie było niezamierzone, a "próbki w postaci kresek na wewnętrznej stronie nadgarstka zostały zrobione jedynie, aby zaprezentować tekstury i cienie produktu".
Autor: Tomasz Wiślicki
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.