Dowiedziała się, że umrze. Chwilę potem wzięła ślub

Brytyjka wyprawiła sobie huczne wesele. Niestety, na miesiąc miodowy nie miała co liczyć...

Tragedia panny młodej
Tragedia panny młodej (Pixabay.com, klimkin)

Dzień przed swoim ślubem Milly Simmie dowiedziała się, że ma raka. Lekarze powiedzieli, że ma w płucach aż 40 guzów i że jest to rzadki przypadek nowotworu, który pozostawia jej już tylko ok. 10 lat życia. Mimo wszystko Milly postanowiła nie odwoływać uroczystości i czerpać z niej tyle radości, ile to możliwe.

Milly powiedziała "The Sun", że miała chwilę zwątpienia. Nie była pewna, czy poślubienie narzeczonego byłoby w tych okolicznościach "uczciwe" w stosunku do niego. Alastair, obecnie już mąż młodej Brytyjki, namówił ją jednak, by nie rezygnowała. Co ciekawe, w dzień ślubu kobieta wybrała również... miejsce swojego przyszłego pochówku.

Pan młody nie potrafił opanować łez w trakcie składania przysięgi małżeńskiej. Para poinformowała gości o złym stanie zdrowia Milly w trakcie przyjęcia weselnego. Na szczęście wszyscy postanowili, że ten dzień zostanie przeznaczony wyłącznie na świętowanie.

Miesiąca miodowego jednak na razie nie będzie. Kobieta musi natychmiast rozpocząć chemioterapię. Na szczęście najnowsze badania przeprowadzone przez lekarzy udowodniły, że nowotwór nie jest agresywny. Milly udało się zebrać pieniądze na kosztowną terapię w USA, postanowiła również pomóc innym osobom chorym na raka.

Jak dotąd zgromadziła na ten cel 30 tysięcy funtów. Milly jest bardzo zdeterminowana, by się nie poddawać i do ostatniego dnia żyć pełnią życia.

Źródło:Informacja prasowa
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić