Dziecko przetrwało w miejskim kanale. Strumień nieczystości porwał je ponad kilometr
Strażacy zdołali odnaleźć 13-letniego chłopca po 12 godzinach poszukiwań. przeleciał przez zmurszałe deski prosto w dół. - może jakoś jaśniej: "wpadł do kanału, gdy załamały się pod nim zmurszałe deski"
i potem zmodyfkować cytat dalej
Media w Kalifornii mówią o prawdziwym cudzie. - Z radością w sercu donosimy, że Jesse Hernandez jest cały i zdrowy - ogłosił w środku nocy szef ekipy poszukiwawczej. Strażacy z Los Angeles po przeczesaniu blisko dwóch kilometrów rur ściekowych znaleźli przemoczonego i wychłodzonego chłopca. Zanim trafił do karetki, dano mu telefon, by mógł porozmawiać z rodziną. W szpitalu przeszedł gruntowne badania i dezynfekcję. W czasie zabawy złamały się pod nim deski zabezpieczające wlot do kanału. Wpadł do miejskich ścieków. Strumień wody i nieczystości o prędkości ok. 7 m/s porwał go wąską rurą o średnicy 120 cm.
Skupiliśmy się na wyszukaniu większych komór w sieci kanalizacyjnej. Założyliśmy, że jeżeli Jesse zdoła się uratować, to właśnie w miejscu, w którym będzie powietrze i przestrzeń, żeby się zatrzymać. Odkryliśmy go w metrowej szerokości kominie studzienki odpływowej pod autostradą. Miał akurat tyle powietrza, by przeżyć - wyjaśnił prowadzący akcję strażak Erik Scott.
Chłopiec bawił się z kuzynami na terenie parku miejskiego. Młodzi ludzie przedostali się przez płot nieczynnej przepompowni. Jesse wpadł do kanału, gdy załamały się pod nim zmurszałe deski przykrywające otwór nad otwartą studzienką.
Nie upadł jednak na podłogę, a wprost do wąskiej rury kanału kilka metrów niżej. Tam porwał go strumień ścieków i w pełnej ciemności pociągnął aż 1200 metrów - wyjaśnili strażacy.
Mniej więcej taki dystans pokonał w ok. 3 minuty od upadku. Kolejne 12 godzin spędził wpatrując się w kilkunastocentymetrową kratkę nad głową. Słyszał tylko szum płynących ścieków i jadące nad głową auta. Do penetracji kanałów strażacy użyli zdalnie sterowanych robotów z kamerami.
Zobacz także: Pięciolatek utonął w studzience
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.