Po godz. 11 rano zniszczeniu uległ podziemny transformator. Płomienie wychodzące z wysadzonej studzienki udało się ugasić w godzinę, ale konieczne było wyłączenie prądu w części lotniska. Stanęły windy, schody ruchome, taśmy z bagażami i wszystkie urządzenia elektronicznej kontroli.
Pożar wzbudził krótką panikę przy bramkach bezpieczeństwa. W tym samym czasie rzuciło się do nich zbyt wielu ludzi, donosi "New York Daily News". Władze lotniska szybko uspokoiły przerażonych ludzi. Uprzedzono o koniecznych ograniczeniach i opóźnieniach w obsłudze.
Pomimo pożaru w jednym skrzydle terminala C, w pozostałych pasażerów nadal odprawiano. Tylko czas kontroli bagażu wydłużył się o całą godzinę. Terminale A i B działały bez przeszkód.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.