Stateczek dryfował około 100 kilometrów od wybrzeża stanu Maranhão. Dostrzegli go brazylijscy rybacy, którzy wybrali się na połów z Ceará - sąsiedniego stanu na północy Brazylii. Gdyby nie to, imigranci mogli zginąć, bo skończyło się im już jedzenie.
Na malutkiej "łupince" mieszkańcy Afryki pokonali około 3,5 tys. km. Spędzili na oceanie ponad pięć tygodni. Imigranci pochodzili z różnych krajów: Senegalu, Sierra Leone, Nigerii, Gwinei i Republiki Zielonego Przylądka - podaje serwis Brasil Estadão.
Rybacka jednostka odholowała stateczek z Afryki do brzegu. Pasażerowie byli w fatalnej kondycji, dlatego natychmiast trafili w ręce lekarzy w mieście São José de Ribamar. Wielu z nich było odwodnionych. Dostali również jedzenie i wszelką niezbędną pomoc. Teraz władze Brazylii zdecydują o ich dalszym losie.
Na pokładzie łodzi, która wypłynęła z Afryki Zachodniej, było 27 osób. Wśród nich 25 imigrantów szukających lepszego życia w Ameryce Południowej oraz dwóch Brazylijczyków. Tych ostatnich aresztowała policja pod zarzutem handlu ludźmi. Mężczyźni zaprzeczają, broniąc się, że spotkali porzuconych Afrykanów w Republice Zielonego Przylądka i tylko ulegli ich prośbie, by przetransportować ich do Ameryki Południowej.
Imigranci zapłacili po 800 euro za podróż do Brazylii. Policja federalna przesłuchała nielegalnych przybyszów i dowiedziała się, że w cenie przerzutu na południowoamerykański kontynent była też gwarancja zatrudnienia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
