Prowadzący proces sędzia Dariusz Mazur na początku procesu zadał cztery ważne dla sprawy pytania: Czy Roman Polański dopuścił się przestępstwa? Czy zasługiwał na karę? Czy została ona realnie wymierzona? Czy została wykonana?
Na dwa pierwsze odpowiedź pozytywna. Roman Polański przyznał się do zarzutu stosunku z osobą nieletnią. (...) Sąd musi zakwalifikować ten czyn według najkorzystniejszych dla oskarżonego przepisów, a był on wówczas zagrożony karą od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności. Tak, jest to przestępstwo ekstradycyjne – powiedział sędzia.
Odpowiedź na dwa kolejne pytania nie była jednak jednoznaczna. Sędzia nie chciał się ograniczać do decyzji czy formalnie zapadł wyrok, ponieważ amerykańska procedura jest inna od polskiej. Odpowiedział jednak pozytywnie
Została dokonana ugoda, w trakcie której została wymierzona kara. Roman Polański przyznał się do jednego z zarzutów, a prokuratura umorzyła pozostałe – powiedział.
W 1977 roku Polański został uznany przez sąd w Los Angeles winnym uprawiania seksu z nieletnią. Obrońcy reżysera podczas krakowskiego procesu wykazali, że dobrowolnie w ramach uzgodnionej wówczas kary zgłosił się wtedy do kalifornijskiego więzienia, w którym przesiedział 42 dni, a następnie został zwolniony przez władze więzienne. Opuścił jednak Stany tuż przed ogłoszeniem wyroku, obawiając się, że sędzia nie dotrzyma słowa.
Tuż przed ogłoszeniem wyroku w Krakowie wszystko zapowiadało, że scenariusz sprzed prawie 40 lat może się powtórzyć. Reporter Radia Zet poinformował na swoim Twitterze o starcie małego samolotu do Paryża. Na liście pasażerów miał być Polański. Informacyjna Agencja Radiowa nieoficjalnie zdementowała jednak te doniesienia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
