Na początek prezes oskarżał politycznych oponentów. Oszczędził poprzednią premier Ewę Kopacz, ale uderzył w Donalda Tuska.
Naszą pamięć chciano zabić, bo jej się bano; bo za tę tragedię - niezależnie, jakie były jej przyczyny - ktoś odpowiada, przynajmniej moralnie. To nie oczywiście rząd Ewy Kopacz, a rząd Donalda Tuska. On czynił wszystko, by ta pamięć umarła - mówi prezes PiS.
Następnie Kaczyński wrócił do tematu budowy pomnika przed Pałacem Prezydenckim.
Bardzo wiele spraw nie jest jeszcze załatwionych. One są jeszcze przed nami. Tutaj, na Krakowskim Przedmieściu, musi stanąć pomnik smoleński. Tutaj musi stanąć pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Powołamy w najbliższych tygodniach komitet budowy tych pomników - kontynuował były premier.
Kaczyński powiedział też, że będzie walczył o "prawdę". Przejawem tej batalii mają być zmiany nazw miejsc publicznych oraz stawianie jak największej liczby pomników, aby "wyjaśnić Polakom, że to, co było do tej pory, to było udawane, zaś prawda, to prawda, którą nazwać można państwową".
Sprawiedliwość może być tylko wtedy, gdy śledztwa przyniosą odpowiedni wyniki. Wiem, że zaczęło się prawdziwe śledztwo. Wiem, że Polacy wielokrotnie się mylili, przebaczając zbyt wcześnie. Tak, przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary - kontynuował Kaczyński.
Na koniec podziękował Antoniemu Macierewiczowi. Po chwili rozległ się głośny aplauz na cześć obecnego ministra obrony narodowej, po którym były premier stwierdził, że Macierewicz wykonał ogromną pracę w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy i będzie nadal kontynuował swoje dzieło, z tą różnicą, że teraz będzie to oficjalne stanowisko państwowe.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.