aktualizacja 

Karolina Korwin Piotrowska: Bagno, władza i media

30

„Pakt 2” będzie solą w oku polityków. Maszerująca we wszelkich marszach antysystemowa młodzież go pokocha. Każdy zobaczy w nim fragment naszej rzeczywistości. A ta jest straszna.

Karolina Korwin Piotrowska: Bagno, władza i media
(HBO Polska)

Wybory w Stanach wygrywa ktoś, komu kampanię w internecie robiły boty. Czyli komputery. Jak zbadano, większość informacji podawanych w amerykańskich mediach w najgorętszym czasie kampanii była nieprawdziwa. Ale zyskiwała rozgłos. Nikt niczego nie weryfikował. Po wyborach "New York Times" nagle pisze, że trzeba ludziom dokładniej tłumaczyć otaczający ich świat. To nie dowcip. Zorientowali się dopiero teraz, w jakim szambie żyją.

W Polsce ekspertem od polityki jest skompromitowany w tabloidach przez byłą żonę były premier Marcinkiewicz. Dziennikarze słuchają go jak wyroczni, spijając każde słowo z jego ust, podobnie jak pewnego pana, który nie płaci alimentów, ale jest w opozycji, więc pewnie cool, pana, który po pijaku zachowywał się jak buc na lotnisku, albo innego pana, którego w samolocie bili Niemcy. W rządzie kolega daje pracę koledze w spółkach Skarbu Państwa i wszyscy udają, że nic nikt nie widzi. Nagle jeden polityk, który kiedyś był w PO, a teraz w rządzie, jest niemal "ostatnią nadzieją białych", jakby zmądrzał, wszystko w imię zasady, że na intelektualnym politycznym bezrybiu to i Gowin jest jak rakieta. Politycy robią politykę na Twitterze. W 140 znakach ujmują rzeczywistość. Dyskusje w mediach nie mają nic wspólnego z merytorycznymi rozmowami. A potem się wszyscy nagle strasznie dziwią, że wybory wygrywa Trump, Kukiz albo Kaczyński.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Na to wszystko patrzą ludzie. Wyborcy. Podatnicy. Odbiorcy mediów. Ci, którzy w każdej kampanii są traktowani przez polityków i media jak tania dziwka. Byle numerek wrzucić do urny i do przodu. Niech zrobią oglądalność, odsłony, szery, cytowalność, niech zagłosują, a nazajutrz po wyborach okaże się, jak bardzo zostali wydymani. W imię demokracji oczywiście. Pokoju, miłości bliźniego, dobra ogólnego. Niepotrzebne skreślić.

„Pakt” jest o tym. Jest o dziwnych, często zbyt bliskich związkach mediów i polityki. Co innego plotkować o romansach między dziennikarzami a ludźmi władzy, a co innego to pokazać. Jest o politykach, którzy nie cofną się przed niczym, byle dopiąć swego. Przed szantażem, molestowaniem seksualnym, morderstwem. „Ciebie już nie ma”, mówią i wierzą w te słowa tak bardzo mocno jak w „Ojcze nasz”. Wiedzą, że tak jak mówią, na pewno się stanie… Są bezkarni i myślą, że wszystko im wolno, otoczeni przez armię specjalistów od wizerunku, tyleż zdolnych co cynicznych i nastawionych na sukces za wszelką cenę. Sukces w ich mniemaniu to ochronienie tyłka swego klienta. Bo ten działa na pasku sprytnych doradców i finansjery…

„Pakt 2” jest opowieścią o władzy. Tym niesłychanym i silnym jak diabli, fascynującym afrodyzjaku, który otumania każdego. Dziennikarza, który ma walczyć o prawdę, ale za jaką cenę? Jego naczelną, która chce mieć sukces. Bo czasy dla mediów nie są łaskawe i każdy news jest dobry, a już najgorętszy jest ten, który obali rząd. Otumania z pozoru biedne dziewczyny, o niewinnym spojrzeniu, które okazują się bohaterkami do wynajęcia. Ale mają swoje kilka sekund medialnej sławy. Nie wyszło w X Factor, wyjdzie na okładce tabloidu. A co tam… Otumania polityków, prowadzących targi teczkami, dokumentami, donosami. Polityków, którzy skuszeni wizją szybkiej kariery, wielką polityką w kontrze do prowincjonalnej rzeczywistości, w jakiej funkcjonują, wiecami dla wyborców, na które dojeżdżają autobusem ze swoją podobizną nadnaturalnej wielkości na obowiązkowo niebieskim tle, nagle stają oko w oko ze swoim sumieniem. Jeśli je mają. Bo tak bardzo pragną zemsty, odgryzienia się na dawnych wrogach, że pod koniec dnia, w tym klimatyzowanym niebieskim autobusie do politycznego raju, jest im naprawdę wszystko jedno… Byle dojechać do końcowej stacji. A ta ma napis „Władza”.

Marcin Dorociński w roli głównej wymiata. Nic w tym dziwnego. Doskonali aktorzy tak już mają, że raczej nie zawodzą. Mocny, zdeterminowany, podejrzewam, że z odcinka na odcinek coraz bardziej rozdarty między poczuciem obowiązku, zawodową etyką i emocjami. Odkryciem jest dla mnie Magdalena Popławska w roli kobiety, która stawia wszystko na jedną kartę, rzuca się w wir polityki na najwyższym szczeblu i chce wygrać. Bo kto, jak nie ona, ta jedyna, która jak anioł zemsty powiedziała odważnie i głośno to, o czym wszyscy wiedzieli… Jest jak najlepsze, lubiane przeze mnie, w stylu Trine Dyrholm, skandynawskie aktorki, o twarzy naznaczonej nie tylko subtelnie czasem, ale inteligencją i emocjami. Jej oczy magnetyzują. Jej gra fascynuje. Ta rola to objawienie, to majstersztyk jakiego szukać można ze świecą w Polsce.

Podobnie Kinga Preis, która jako naczelna gazety, dobrze przygotowała się do roli, nareszcie bowiem dziennikarka w polskim serialu nie jest idiotką albo seksualnie niewyżytym babochłopem. Jest zawodowcem. I ma dowieźć sukces. Za każdą cenę. To trochę dziennikarka dawnej daty, jeszcze chce jej się sprawdzać źródła. Mieć potwierdzenia informacji, ale jest coraz bliżej bandy… Wielkie to szczęście, że kobiety w tym serialu nareszcie nie są jedynie wystylizowanymi w najmodniejsze ciuchy lalami o nieruchomych obliczach. Że na pierwszy rzut oka widać, że Bozia dała im mózgi, a one na dodatek wiedzą, jak z nich korzystać. Na mocne role zapowiadają się postacie grane przez Adama Woronowicza czy Łukasza Simlata. Zło jest bardzo fotogeniczne w tej historii. Zło się ogląda. Nawet kiedy ma obowiązkowo w kolorze błękitu koszulę, której kolor ma wzbudzać zaufanie wyborców. Liczy się przekaz dnia. Nic więcej.

To jest doskonały serial na czas, jaki teraz nastał. Jeśli film ma opowiadać rzeczywistość, tłumaczyć ją w jakikolwiek sposób albo prowokować widza do myślenia, to „Pakt 2” zrobi to lepiej niż najbardziej hitowa i krwawa historia o gangsterach. Ta historia dzieje się tu i teraz, w bezwzględnym świecie polityki, mediów i finansów. Ona dzieje się w Polsce, na ulicach polskich miast, w gabinetach władzy, na wiecach i w redakcjach mediów. Bohaterowie tego serialu na szczęście nie mieszkają wyłącznie w apartamentach w modnej dzielnicy, nie noszą ciuchów z butików na Moliera czy z Vitkaca ani torebek za zyliard, nie bawią się też biżuterią sponsora. Nikt tu bez sensu nie pije herbaty. To nie jest opowieść, jak większość w polskich mediach, dla słabo rozwiniętych dziesięciolatków. W porównaniu z częścią pierwszą, realizmu jest jeszcze więcej, jest mocniej, brutalniej i bardziej bezwzględnie. Ale i czasy jakby bardziej bezwzględne.

„Pakt 2” to serial na dzisiejsze czasy. Trudne, brudne i brutalne. Ale to się ogląda. A bywa, że potem też myśli. Może jestem naiwna, ale lepiej myśleć późno niż wcale.

Zobacz także: Karolina Korwin Piotrowska specjalnie dla o2

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Zobacz także:
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić