aktualizacja 

Karolina Korwin Piotrowska: Biznes ślubny, czyli „O nie, to znowu ona!”

14

Ślub, poród oraz pogrzeb. Tym stoi szołbiznes. Na tym zarabia krocie. On i bohaterowie rekordowych ilości newsów. Złudzenia? Lepiej się ich szybko pozbyć.

Karolina Korwin Piotrowska: Biznes ślubny, czyli „O nie, to znowu ona!”
(Pixabay.com)

„O rany, znowu ona!”*, słychać coraz częściej z ust tych, którzy nie stoją na pierwszej linii szołbiznesowej walki, żyją normalnie, ale mają konto w mediach społecznościowych i nie mają niestety jak uciec przed kolejnym słodkopierdzącycm newsem o ślubie kolejnej gwiazdy. Od tego nie da się uciec, nikt nam nie pozwoli, bo to za wielki biznes dla obu stron, żeby pozwolić sobie na chwile odpoczynku. To okazja do tego, by *wyciągnąć z tego tyle, ile się da.

Trwa ładowanie wpisu:instagram

Ostatnie tygodnie to parada ślubów, medialne szaleństwo celowo i z rozmysłem rozkręcone na maksa. Jeszcze nie tak dawno lekko zdziwieni, ale i z zainteresowaniem oglądaliśmy w telewizji pierwszy ślub Krzysztofa Ibisza, transmitowany na żywo w TVN, by potem oglądać okładki ślubne (i telewizyjne śluby również) Michała Wiśniewskiego, bądź Edyty Górniak, Małgorzaty Kożuchowskiej czy Kasi Cichopek. To byli pionierzy w medialnej sprzedaży tego wydarzenia. Dzisiaj ślub gwiazdy przebija medialnie wszystkie inne newsy. Potem już tylko dziecko i pogrzeb.

Trwa ładowanie wpisu:facebook

To naturalne i fajne, że zakochana para chce świat zalać swoją miłością i poinformować wszystkich o swym szczęściu. To też nie jest polski wynalazek polegający na tym, że gwiazda wyciska z tego dnia tyle, ile się da, jednak w Polsce, na naszym małym i jednak nadal przaśnym tudzież biednym jak kościelna mysz medialnym ryneczku, każdy ślub jest jak zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę. Nie sposób go nie zauważyć. Uderza newsami w każdego. Bez litości. I potem pozostaje odruch „O nie, to znowu ona!”.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Dwa śluby, które ostatnio zelektryzowały media, rozkręciły biznes wokół obu par, ale przede wszystkim, za ich przyzwoleniem, dały mediom zarobić jak nic innego w tym roku. Miałam taki pomysł, żeby policzyć ilość newsów dziennie na temat każdego z tych wydarzeń, ale wymiękłam po dwóch dniach. Doszło nawet do tego, że pewnej nocy śniła mi się Rozenek-Majdan, której gotowałam w mojej kuchni owsiankę…. A ja nawet nie umiem robić owsianki. To był znak, że nawet mnie to zaczyna przerastać. Nie dało się tego wytrzymać. Ilość wzmianek na temat młodej pary, ich wielkiej miłości, ślubnych gości, ilości sukienek panny młodej, ilości oraz ceny butów, fryzur, makijaży, strojów gości i tego, co goście jedli oraz co pili i czy mieli głupie miny czy nie, była nie do opanowania. Powiedzieć „szaleństwo” to jakby nie powiedzieć nic. To jest niestety i pisze to ze smutkiem, jak choroba, jak paskudna i swędząca wysypka, na którą nic nie działa.

Jeśli po ochłonięciu i po przeczytaniu hurtowej ilości newsów spod ołtarza, przyjrzymy się temu bliżej, to widać jak na dłoni, która z celebrytek stających ostatnio na ślubnym kobiercu z jakimi mediami trzyma sztamę a z którymi jest na wojennej ścieżce. Mamy ewidentnie całe jedno wydawnictwo z kilkoma tytułami oraz portal zaprzyjaźnione z Małgorzatą Rozenek-Majdan. Przeszli samych siebie i nadal przechodzą w ilości newsów o swej ulubionej i zapewne doskonale sprzedającej się gwieździe. Póki się klika, póty będzie. Sądząc zaś po reklamowym tekście, jaki pojawił się o Piotrze Woźniaku-Staraku na jednym z portali (takiego w sumie uroczego lokowania produktu połączonego z reklamą ze świecą szukać w nastawionych głównie na hejt plotkarskich mediach) i po okładce z wywiadem z Agnieszką Woźniak Starak, wiemy też już, z kim ona trzyma. Albo kto chce trzymać z nią.

Trwa ładowanie wpisu:instagram

Co ważne, a czego nie było w czasach głośnych medialnych ślubów Wiśniewskiego, Ibisza czy Kożuchowskiej, sami zainteresowani świadomie, w mediach społecznościowych podgrzewali to i owo. Obie medialne pary zrobiły sobie zawody w tym, kto i ile zdjęć z uroczystości i przygotowań do niej ujawni na Instagramie czy Facebooku oraz co i w jakiej ilości „przypadkiem” pokaże ich rodzina czy znajomi. Ilość „przecieków” na profilach znajomych i gości ślubnych to też temat na niejeden tekst i zupełnie nowe zjawisko. To nowość, która daje cudowne złudzenie panowania nad informacjami, choć i tak wiadomo, że media dadzą do każdego zdjęcia własny komentarz. Nawet najbardziej kretyński.

Obie panie i ich mężowie, to osoby, które są „klikalne”, czyli są medialną zwierzyną dużej wartości, zwierzyną na której się zarabia nie tylko na chleb ale i na masełko. Z takimi lepiej, póki co, trzymać dobrze i nie przeciągać struny. Obie pary też mają przynajmniej na razie, świadomość tego, co się wokół nich dzieje. A dzieje się trudne do opanowania i absolutne szaleństwo.

Szaleństwo ślubne w mediach wykorzystał inteligentnie i cynicznie Kuba Wojewódzki, który wkręcił wszystkich w swój autentyczny bądź też nie „ślub”, ogłoszony na Instagramie, z paradą mniej lub bardziej robionych dla „beki” fotek oraz podziękowań za ślubne życzenia. Media zwariowały po raz kolejny, tutaj jednak było o tyle inaczej, że sam zainteresowany nie jest, przynajmniej oficjalnie, zakumplowany z żadnym dziennikarzem z działki plotkarskiej/people i nie było w związku z tym żadnego „kontrolowanego przecieku” medialnego. W związku z tym portale żyły i nadal żyją tylko z tego, co łaskawie podrzuci im rozochocony i wyraźnie rozbawiony całym zamieszaniem KW. A że przy okazji, zupełnie „przypadkiem” wszyscy już wiedzą, jakie buty nosi on i jego żona i jakim samochodem jeżdżą, to całkiem inna, bardziej marketingowa bajka, bo stan konta nowej komórki społecznej pewnie się idealnie zgadza.

I tu tkwi sedno całej ślubnej zabawy w mediach - w słowie „marketing”. Bo każdy z tych ślubów, poza oczywistym ładunkiem autentycznych emocji, gorących uczuć i miłości aż po grób, to wielki marketingowy event. Już nie ma chamskich i wzbudzających zażenowanie logotypów pod wywiadem o „wiecznej miłości”, jak to drzewiej bywało w kolorowej prasie, pokazujących skąd był alkohol na imprezie, jedzenie, limuzyna albo suknia panny młodej. Teraz mamy hashtagi, wyliczanie jakiej była firmy oraz ile kosztowała suknia lub buty panny młodej, jaki smoking miał pan młody oraz kto dekorował tort…

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Młodym Parom, jako organiczna przeciwniczka ślubów i przysiąg, życzę naprawdę wszystkiego dobrego i oby stan konta zgadzał się z poziomem autentycznych emocji. Wszystkie pary fajne, oby im się długo, zdrowo i cudnie wiodło.

Jedna uwaga: oby nie przegrzać, bo jesteśmy bardzo blisko i powinna się im oraz ich medialnym promotorom zapalić czerwona lampka, bo za chwilę nie będzie co zbierać. I pamiętajcie, kolejnym eventem, który klika się równie dobrze jest ciąża, a potem pogrzeb. A wpuszczając świadomie media do swojego życia pod ołtarzem i na weselu oraz zapraszając do łózka i na podróż poślubną, wpuściliście je już, choć tego jeszcze nie wiecie, na swoją porodówkę oraz do prosektorium. Taka to jest sytuacja…

Karolina Korwin Piotrowska specjalnie dla o2

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić