Mimo rewolucji w edukacji, która przywraca nam realny socjalizm, mimo Brexitu, w którym nagle okazało się, że jeden kretyn coś narodowi w szale kampanii obiecał, drugi zaś wszystkich okłamał, a ludzie poszli jak głupiutkie cielęta zagłosować i, jak pokazał Google, nie wiedzieli nawet, w jakiej sprawie, mimo tych wszystkich koszmarnych wpadek, jest jakoś fajniej. Nie tylko dlatego, że mieszkańcy niegdyś imperialnego Albionu okazali się, ku naszej gorzkiej satysfakcji, jeszcze gorszymi idiotami niż my.
Oglądałam „Kawa na ławę” w TVN24. Program, w którym paru panów w garniturach czuje się strasznie fajnie (i pewnie sexy), gadając polityczne banialuki, kłamiąc przy tym w żywe oczy, obrażając się nawzajem, a wszystko to próbował ogarnąć Rymanowski. I co było w niedzielę? Milutko. Przynajmniej w pierwszej połowie. Bowiem mówili o piłce, o Euro, o sporcie, o tej grupie wspaniałych i dzielnych chłopaków, która od tylu dni daje nam ogromny powód do domy.
Nagle okazało się, że banda politycznych karierowiczów ma coś fajnego do powiedzenia, z sensem, bez lania komunałów, z dobrą emocją w głosie, ba, z radością i zachwytem. Czyli można. Czyli to prawda, że sport łączy ludzi, likwiduje podziały i idea wielkiego turnieju sportowego, w czasie którego nie ma wojen i konfliktów, na chwilę może się ziścić…
Podobnie w innych programach informacyjnych: ci sami politycy, którzy normalnie rzucają się sobie do gardeł, wyzywając od lewaków albo prawicowego betonu, jakby złagodnieli, znormalnieli, pokazali, mówiąc o sportowych emocjach, swoją ludzką, znacznie milszą dla oka twarz, o którą nikt w najśmielszych snach nie mógł ich podejrzewać.
*Nagle okazało się też, że pojawił się w przestrzeni publicznej nowy, jakby ostatnio zapomniany model kariery. *I to jest moim zdaniem genialne. W czasach, kiedy niektórzy pokazują w mediach społecznościowych różne części ciała - niekoniecznie te, które pokazywać trzeba - albo zwyczajnie plotą banialuki, co czyni ich w ciągu jednej chwili sławnymi, zapraszanymi na ścianki, a na bankietach pyta się ich o seks, uchodźców, dietę bezglutenową i prawo jazdy, nagle okazuje się, że ważna jest jednak ciężka praca. Czas, w którym ona się odbywa, a do tego determinacja, ambicja, wola walki i absolutne podporządkowanie całego życia jednej idei: owej pracy na piłkarskim boisku właśnie.
Bo ci, których podziwiamy na Euro, harują ciężko, by osiągnąć taki dobry rezultat. Oczywiście talent na miarę wielkiego turnieju mają nieliczni, na boisku oglądamy wybrańców, tych, którzy siły i determinacji mają najwięcej. Ale samo to, że w czasach, kiedy „sławnym” można zostać za to tylko, że jest się ekshibicjonistą i to się klika w internecie ku radości podglądaczy, sam fakt, że mówi się o tym, ile wysiłku trzeba włożyć, by poczuć wielki sukces, obserwować seksowne zera na bankowym koncie, to już wiele.
*Lubię pewien dowcip, który pojawił się w internecie: *„Czym różni się się obecna reprezentacja w piłce od tej sprzed lat? Tym, że ci sprzed lat po przyjściu do hotelu pytali od razu, gdzie jest bar, a obecni piłkarze pytają, jakie jest hasło do wifi”. Niby tylko dowcip, a pokazuje priorytety i cele w życiu oraz różnicę w podejściu do pracy i kariery. Z Lewandowskim czy Krychowiakiem dzisiaj napić się nie można, bo dbają o zdrowie, biadoli nad tym Jan Nowicki, a ja myślę sobie, że im więcej takich Krychowiaków, takich lansowanych wzorów zachowań i nawet układania fryzury, tym lepiej…
Te kariery, które teraz śledzimy, czytając jak wiele czasu piłkarze, ich trener, cała armia ludzi musieli poświęcić, by być tu, gdzie są teraz, to świetna okazja do tego, żeby w zwariowanym świecie, gdzie nie trzeba być nikim szczególnym, by być podziwianym i stawać się „autorytetem”, na nowo uświadomić ludziom, że liczy się ponad wszystko ciężka praca, ambicja i żelazna konsekwencja. Nagle portale informujące do tej pory o sukienkach, butach, operacjach plastycznych, o tym, kto komu przygadał, pełne są informacji o piłkarzach, ich treningach, ich życiu. I jak dobrze nam bez tych plastikowych gwiazdek, prawda? Byle tylko o piłce mówili jednak ci, którzy się na niej znają, ale to już temat dla fachowców.
Oby nasi grali jak najdłużej. Ale i tak wykonali już swoją pracą i grą rzecz ogromną. Może teraz wymarzonym zawodem dla dzieciaków, dającym sukces, podziw, rozpoznawalność i pieniądze oraz szacunek będzie sportowiec, może właśnie piłkarz, a nie tylko blogerka modowa, modelka czy imprezowy ekshibicjonista. Oby tak się stało. Chwilo, trwaj!
Karolina Korwin Piotrowska specjalnie dla o2
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.