Klaudia Stabach
Klaudia Stabach| 

Koronawirus. Księża liczą wiernych przed bramami kościoła

18

W czasie pandemii zmienia się sposób żegnania zmarłych. Według wytycznych w pogrzebach może uczestniczyć 5 osób. Jednak właściciele domów pogrzebowych nie zamierzają liczyć i legitymować osób, które chcą towarzyszyć komuś w jego ostatniej drodze. Z kolei księża, w obawie przed konsekwencjami, wymieniają się wartą przy bramach kościoła.

Koronawirus. Księża liczą wiernych przed bramami kościoła
(iStock.com, Rawpixel)

Chociaż zgodnie z rozporządzeniem, na pogrzebach przebywać może garstka osób, w praktyce bywa różnie.

Jeśli to jest pogrzeb na cmentarzu, to ci ludzie nie stoją w zbitej grupie, ale w znacznych odstępach – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta Aneta Dobroch, Mistrz Świeckiej Ceremonii Pogrzebowej.

Kobieta twierdzi, że nie zrezygnuje ze swojej pracy, ponieważ nieustannie dostaje telefony od zmartwionych żałobników.

Zgłaszają się osoby, którym bardzo zależy, aby zmarli byli godnie pochowani bez względu na liczbę uczestników. Rodzina, do której dziś jadę, powiedziała mi, że gdybym odmówiła ceremonii, nie pochowaliby babci. Zostawiliby urnę do przechowania w zakładzie pogrzebowym i wstrzymali się z pochówkiem do czasu zakończenia epidemii – wyjaśnia.

Zobacz także: Zobacz też: Aplikacja na kwarantannę. Polacy testują rządowy pomysł

Księża liczą żałobników

Brak precyzji w nowych zasadach dotyczących organizacji pogrzebów zauważa ksiądz Krzysztof Mądela.

W sytuacji, gdy na msze przyjdzie więcej osób niż pięć, nie wiem, kogo konkretnie można pociągnąć do odpowiedzialności. Ta rozporządzenie nie mówi, kto odpowiada za egzekwowanie tego typu prawa – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta.

W bazylice na terenie parafii, w której pełni posługę ks. Mądela ustalono dodatkowe zasady, które mają pomóc w przestrzeganiu ogólnopolskich restrykcji. Wyznaczono trzech księży, którzy kolejno stoją przy drzwiach kościoła, pilnując, ile osób do niego wejdzie.

W praktyce jest tak, że księża się boją i monitorujemy wchodzących. Obecnie otwarte są tylko jedne drzwi do kościoła, ale też nie wiem, czy jest to zgodne z przepisami bezpieczeństwa – dodaje duchowny.

Policja rozwiewa wątpliwości i informuje, że w pierwszej kolejności odpowiedzialny jest zawsze organizator danej uroczystości.

To on jest upoważniony do tego, aby przepisy były respektowane. Zawsze, gdy ktoś ma wątpliwości czy nie doszło do złamania prawa, może wezwać na miejsce policję – mówi Wioletta Szubska z biura Rzecznik Prasowego Komendanta Głównego Policji.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić