43-letni Declan Rooney jest prywatnym dawcą spermy. Twierdzi, że jest bardziej skuteczny niż specjalistyczne kliniki oraz banki spermy, zwłaszcza, że za świadczoną "usługę" nie pobiera żadnych opłat. Oczekuje jedynie zwrotu kosztów podróży do domu "klienta".
Brytyjczyk nie widzi nic niestosownego w swoim postępowaniu. Twierdzi, że jest po prostu uprzejmym człowiekiem, który chce pomagać osobom, które tego potrzebują. Według niego w Wielkiej Brytanii więcej dzieci rodzi się dzięki prywatnym dawcom spermy, niż dzięki pomocy klinik.
Nie robię niczego złego. Nie mam powodów do wstydu. Pomagam kobietom tworzyć rodziny. Jestem miłym facetem. Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć, że robię to, ponieważ chcę pomagać innym? - powiedział Rooney w wywiadzie dla "Daily Mirror".
Declan podkreśla, że pomaga wyłącznie według ustalonych zasad. Nie ma mowy o żadnych kontaktach seksualnych. Oczekuje także, że starające się o dziecko kobiety nie będą palić papierosów. Posuwa się nawet do prześwietlania potencjalnych rodziców pod kątem finansów, by się upewnić, że dziecku niczego nie zabraknie.
Mężczyzna twierdzi, że pozostaje w kontakcie ze swoimi "klientami". Chętnie odwiedza urodzone dzięki niemu dzieci i cieszy się, gdy otrzymuje informacje o kolejnych. Z dumą podkreśla, że jak dotąd wszystkie maluchy urodziły się zdrowe. Najstarsze z nich skończy rok w grudniu.
Do tej pory dzięki Rooneyowi przyszło na świat 17 chłopców i 14 dziewczynek. Lada chwila urodzą się kolejne, dzięki czemu mężczyzna będzie mógł się pochwalić liczbą 54 dzieci. Declan ma również własną... aplikację internetową, która ma ułatwić zainteresowanym kontakt z nim.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
