Przyszła na własny pogrzeb. "Niespodzianka!"

5

"Niespodzianka! Wciąż żyję" - krzyknęła do zdziwionego małżonka, a potem wezwała policję.

Przyszła na własny pogrzeb. "Niespodzianka!"
(flickr.com, Jonelle B.)

Mieszkająca w Melbourne Noela Rukundo usłyszała wyrok, kiedy wybrała się a pogrzeb macochy do rodzinnego Burundi. Gdy wychodziła z hotelu, została porwana, a potem przywiązana do krzesła. Wynajęci mężczyźni, którzy grozili jej bronią, byli ciekawi, dlaczego dostali zlecenie właśnie na nią. Postanowili więc zadzwonić do człowieka, który ich wynajął. Zanim zemdlała, usłyszała jeszcze w słuchawce znajomy głos. "Zabijcie ją" - powiedział. Wtedy uzmysłowiła sobie, że mówił to jej mąż.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Na szczęście mordercy postanowili ją oszczędzić, mówiąc, że nie mają w zwyczaju zabijać kobiet i dzieci. Zostawili jej też obciążające dowody w postaci potwierdzeń przelewów, które zrobił mąż i karty pamięci, na której była cała korespondencja związana ze zleceniem morderstwa. Noela postanowiła więc wrócić domu i zaskoczyć swojego niedoszłego kata. Tam trafiła na swój własny pogrzeb.

Noela zasadziła się na małżonka po stypie. Najpierw wyskoczyła znienacka, krzycząc "niespodzianka", a potem szybko zadzwoniła na policję. Jej mąż Kalala skazany został na 9 lat więzienia. Twierdzi, że wydał wyrok na małżonkę, ponieważ bał się, że ta zostawi go dla innego.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić