Tuż po przemówieniu Jarosława Kaczyńskiego uczestniczący w obchodach zaatakowali dziennikarza. Z ucha wyciągnięto mu słuchawkę i zaczęto go popychać.
To były drobne przepychanki po tym jak zgromadzenie zostało już rozwiązane - skomentował po zdarzeniu reporter.
Organizatorzy starali się załagodzić sytuację. Podkreślali, że zdarzenie nie było ich inicjatywą. Całe obchody przebiegały w miarę spokojnie. Nie doszło do żadnych poważniejszych incydentów.
Dopiero pod koniec, kiedy próbowałem zrelacjonować przebieg obchodów, znalazło się kilka osób, które wiedziały co i w jaki sposób chcę powiedzieć - podsumował reporter.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.