*Watts trzymała konie w Janowie Podlaskim od lat. *Po śmierci drugiej z klaczy zabrała ze stadniny pozostałe zwierzęta i przewiozła je do Wielkiej Brytanii. Teraz będzie dochodzić swoich praw.
Poszkodowana nie zdradza jeszcze, czego będzie domagać się w sądzie. Można jednak spodziewać się, że w grę wejdą duże pieniądze, ponieważ jej klacze wyceniano na ok. pół miliona euro. O wszczęciu postępowania Watts poinformowała dziennikarza RMF FM.
Jeszcze zanim padły konie, Watts nie była zadowolona z pracy stadniny. Ubolewała z powodu usunięcia Marka Treli ze stanowiska dyrektora. Po tym fakcie nie informowano jej o losie zwierząt. Nie wiedziała m.in., że jedna z klaczy została przetransportowana do Warszawy, by tam się oźrebić.
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Autor: Olga Mazur
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.