Wybity ząb, bark, nie widzę na jedno oko, grozili śmiercią, wywieźli do lasu – napisał mężczyzna na swoim profilu na Facebooku. Dodał tam również zdjęcie pojazdu straży miejskiej oraz fotografię z opatrunkami po pobiciu.
Surgiel zwrócił uwagę funkcjonariuszom, że ich furgonetka zajmuje trzy miejsca. Powiedział, że każdy inny obywatel dostałby za to mandat. W odpowiedzi usłyszał, że jest pijany i ma się odpie.... Wtedy mężczyzna wyjął telefon i zaczął nagrywać. Po krótkiej wymianie zdań – opowiada Paweł Surgiel w metrowarszawa.gazeta.pl – strażnik uderzył go drzwiami po raz pierwszy. Zaczęła się szarpanina. Pan Paweł został rzucony na ziemię i skopany.
Straż miejsca próbowała zmusić Surgiela, aby odblokował telefon i usunął nagranie. Wywieźli go do pobliskiego lasu. Grozili. Poprosił o wodę i chusteczki, aby przemyć oczy, więc kazali sobie zapłacić za wodę i wyjęli z jego portfela 400 zł – opowiada pan Paweł.
W końcu podsunęli mężczyźnie jakiś dokument do podpisania.Później okazało się, że to był mandat na 500 zł. Aby się ratować, mężczyzna zaczął udawać, że ma atak astmy. Wyjaśnił strażnikom, że musi użyć inhalatora, aby się nie udusić. Straż miejska odwiozła go pod blok. Zagrozili, że jeśli komukolwiek opowie o tej historii, „czeka go las” – pisze metrowarszawa.gazeta.pl.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie. Zdecydowała o zatrzymaniu dwóch strażników miejskich podejrzewanych o pobicie. Rzecznika straży miejskiej poinformowała również, że funkcjonariusze zostali zwolnieni dyscyplinarnie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.