Szef koncernu nie pozostawia złudzeń. Według niego sytuacja w Europie jest zupełnie inna niż w USA, a skopiowanie pomysłu, który wchodzi w życie za oceanem, byłoby zbyt przytłaczające i kosztowne dla Volkswagena – powiedział agencji Reutersa. Do tego normy emisji są tam bardziej restrykcyjne, co oznacza, że ewentualna naprawa i dopasowanie do tamtejszych standardów jest póki co niemożliwe.
Aferą zainteresowała się europejska komisarz Elżbieta Bieńkowska. Wezwała Volkswagena do podjęcia działań w kwestii rozwiązania afery. Powiedziała, że jeśli europejscy klienci będą traktowani inaczej niż ci z USA, to będzie to nie fair. Wygląda jednak na to, że Volkswagen nie przejmuje się takim tłumaczeniem.
Niemiecki koncern zobowiązał się do odkupienia w USA ok. 500 tys. aut. Wszystkie mają silniki z oprogramowaniem, które oszukiwało podczas testów emisji spalin. W czasie jego przeprowadzania aktywowany był specjalny tryb, który pozwalał zmieścić się w wyznaczonych limitach emisji. Volkswagen wyda na posprzątanie po aferze 14,7 mld dolarów. Rozwiązania dla europejskich klientów póki co nie ma.
Autor: Krzysztof Narewski
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.