Wezwał karetkę do dziecka, a na miejscu był pies
Mieszkaniec Kutna zadzwonił po karetkę z myślą o jamniku. Ratownicy myśleli, że jadą ratować 8-letnie dziecko.
*38-latek okłamał dyspozytora. *Prosił o przyjazd ratowników, bo "syn mocno uderzył się w głowę". Łódzki oddział Falck wysłał natychmiast karetkę. Na miejscu wybuchła awantura. Wzywający pomocy mężczyzna zaczął kłócić się już przed wejściem do domu.
Ratownicy byli przekonani, że w środku mieszkania jest chłopiec z urazem głowy, a ponieważ zaczęli obawiać się także o własne bezpieczeństwo, wezwali patrol policji - czytamy.
W asyście mundurowych ratownicy weszli do mieszkania. W środku nie było chłopca, był za to jamnik Tyson. I faktycznie, czworonóg uderzył się w głowę. Ale właściciel za wezwanie do niego pogotowia dostał mandat wysokości 500 zł.