Wulkan Ognia w Gwatemali zabija coraz więcej ludzi. Liczba ofiar podwoiła się
Według najnowszych danych zginęło co najmniej 66 osób. Tysiące musiały uciekać przed zabójczą erupcją wulkanu.
Za większość zgonów odpowiada chmura wulkanicznych popiołów. Część osób, które straciły życie, nie zdołała uciec przed lawą. Wybuch był tak niespodziewany, że służby nie zdążyły ostrzec wielu mieszkańców. Przed żywiołem uciekło trzy tysiące ludzi, niemal 50 ranych trafiło do szpitali. Jest dużo zaginionych. Władze szacują, że wybuch wulkanu w sumie odczuło 1,7 miliona osób.
Świadkowie opowiadają, że niektórzy ludzie byli pogrzebani żywcem. Ginęli w pełnej toksycznych gazów chmurze wyrzuconej przez wulkan i od lawy. Dużo ciał było zwęglonych - informuje NBC News.
Tam, gdzie mieszkamy, lawa schodziła alejką. Uciekliśmy na wzgórze. Część ludzi została żywcem pogrzebana - mówi Consuelo Hernández, mieszkaniec miasta El Rodeo.
Wszystkie ofiary śmiertelne mieszkały w rejonie trzech miejscowości. Chodzi o El Rodeo, Alotenango i San Miguel los Lotes. Ratownicy robili, co mogli, by wydostać ludzi z zagrożonych terenów, jednak drogę odcinały im potoki lawy. W akcji brało udział około 1,2 tysiąca osób. Wśród osób, które straciły życie jest jeden ratownik. Zabiła go chmura gorącego gazu wyrzuconego z krateru Wulkanu Ognia.
Popiół pokrył domy także w stolicy Gwatemali i innych miastach kraju. Rząd ogłosił stan wyjątkowy. Po erupcji zamknięto Międzynarodowy Port Lotniczy La Aurora. Do Gwatemali jadą ratownicy z różnych krajów świata, między innymi z Meksyku, Tajwanu i Izraela.
Zobacz także: Naukowcy odkryli nowe fakty o superwulkanie Yellowstone
Możliwe, że tragiczny bilans wybuchu wulkanu jeszcze wzrośnie. Ratownicy podkreślają, że nie mogli dotrzeć do wszystkich wiosek w pobliżu ziejącej ogniem góry.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.