Żeglarz nie przeżył koszmarnego rejsu. Czekali wiele dni w wodzie na ratunek
Jeden z trzech australijskich żeglarzy nie żyje. Dwóch zostało uratowanych przez filipińskich rybaków.
Mężczyzna doczekał ratunku, ale zmarł w drodze do szpitala. Wraz z dwoma kolegami spędził w wodzie kilka dni, zanim ktoś ich zauważył. Żeglarzy podjęło dwóch rybaków z Filipin, około 80 kilometrów od popularnej wśród surferów miejscowości w prowincji Surigao.
Jacht, którym płynęli Australijczycy został poważnie uszkodzony i przewrócił się. Na szczęście mężczyźni mieli boję życia, której trzymali się do momentu nadejścia ratunku - podaje agencja Reutera.
Jednostka wywróciła się w pobliżu filipińskiej wyspy Mindanao. Policja prowincji Tandag poinformowała, że żeglarz, który zmarł, był w bardzo złym stanie. Dwaj pozostali są wycieńczeni, ale lekarze nie widzą zagrożenia dla życia.
Anthony John Mahoney był już nieprzytomny w czasie akcji ratunkowej - powiedział Evelyn Tidula z policji.
Zobacz także: Pierwszy taki polski rejs dookoła świata
Zanim łódź się wywróciła, w jednej z burt powstała duża dziura. Nie wiadomo jednak, jak do tego doszło. Akcja poszukiwawcza rozpoczęła się w zeszły czwartek, kiedy służby w Australii odebrały sygnał alarmowy od żeglarzy i przekazały informację straży przybrzeżnej Filipin.
Szczątki jachtu były setki kilometrów od miejsca, w którym znaleziono żeglarzy. Morze wyrzuciło fragmenty jednostki zarejestrowanej w Sydney na plażę na wyspie Dinagat.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.