To miała być rewolucja. Polacy już nie chcą budować takich domów
Jednym z elementów Polskiego Ładu są ułatwienia dla budowy domów o powierzchni do 70 metrów kwadratowych. W założeniu projekt poprzedniego rządu miał się przyczynić do poprawy sytuacji mieszkaniowej w naszym kraju. Okazuje się jednak, że w roku ubiegłym zgłoszono jedynie 906 takich domów.
Jednym z uproszczeń projektu jest brak konieczności posiadania pozwolenia i ustanowienia kierownika budowy. Pomysł jednak się nie przyjął, co widać po zgłoszonej liczbie domów o powierzchni do 70 metrów kwadratowych.
W minionym roku w całej Polsce zgłoszono jedynie 906 takich domów, czyli niewiele ponad jedną ósmą wszystkich domów.
Przepisy ustawy o prawie budowlanym stanowią, że domy o powierzchni do 70 metrów kwadratowych wymagają zgłoszenia, ale nie ma obowiązku uzyskania pozwolenia na budowę. To miało przyspieszyć budowę własnych czterech kątów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dom bez pozwolenia do 70 mkw. Minister: Nowe prawo jeszcze w tym roku
Zgodnie z zasadami budowy, domy takie mają powstawać według ściśle określonych wytycznych. Rozpiętość elementów konstrukcyjnych ma wynosić nie więcej niż 6 metrów, a wysięg tzw. wsporników ma być ograniczony do 2 metrów. Działki, na których są budowane, nie mogą mieć więcej niż 500 m kw. Okazuje się jednak, że inwestorzy nie są nimi zainteresowani.
Czytaj także: Nowe stawki uderzą w portfele. Ceny wody ostro w górę
"To, że dom jest bez pozwolenia, nie oznacza, że nie trzeba już uzyskiwać żadnych decyzji i nie musi być zgodny z innymi przepisami" - wyjaśnia portal Prawo.pl.
Jak podkreślają eksperci, przepisy dotyczące tzw. uproszczonego zgłoszenia budowy domów są wadliwe i zawierają pułapki dla inwestorów.
Jak podaje portal Prawo.pl, jedną z nich jest to, że "powiatowy nadzór budowlany zawsze może zakwestionować zgodność wykonanych robót budowlanych z prawem, np. z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, albo też dopuszczalność tego rodzaju zabudowy na danym terenie".
W efekcie budowa na zgłoszenie może trwać dłużej niż w normalnej procedurze - przestrzegają eksperci.