Filtry FAP w autach benzynowych? Ta marka już niedługo je wprowadzi
Do tej pory tylko w dieslach
Jeśli jest coś, na co kierowcy zgodnie narzekają, oprócz jakości dróg, to są to filtry cząsteczek stałych w dieslach. Mamy złą wiadomość. Już niedługo pojawią się też w autach z silnikami benzynowymi.
Zanim wejdą kolejne normy
Jako pierwszy właśnie zapowiedział to mercedes. Przedstawiciele marki ze Stuttgartu chcą je wprowadzić, mimo że na razie takiego obowiązku nie ma, a ich silniki spełniają normy emisji cząsteczek stałych nawet na kilka lat do przodu.
FAP już w przyszłym roku
Rozwiązanie było już od dwóch lat testowane w Mercedesie klasy S 500. Producent twierdzi, że wszystko działa tak jak należy, więc FAP pojawi się już w następnym roku, kiedy flagowa limuzyna zostanie nieco odświeżona. Za jakiś czas (nie podano konkretów) filtr znajdzie się też w innych wersjach S-ki, a następnie w innych modelach.
Ciągłe narzekanie
W internecie jest mnóstwo opinii o tym, jak DPF utrudnia życie kierowcom. Dotyczy to szczególnie osób, które autami z silnikami Diesla dużo jeżdżą po mieście, a więc na krótkie odcinki. Tymczasem filtr, aby nie ulegał ciągłemu zapychaniu, musi rozgrzać się do odpowiedniej temperatury i wypalić zalegającą tam sadzę. Takie warunki ma najczęściej tylko podczas wyjazdu w trasę.
Wysokie koszty
Filtr cząsteczek stałych jest nie tylko kłopotliwy w obsłudze, ale i drogi podczas wymiany. Taki zabieg może kosztować nawet kilka tysięcy złotych. Część kierowców decyduje się na usunięcie go z auta, ale ryzykują tym samym zaliczenie obowiązkowego badania technicznego z wynikiem negatywnym.
Na rynku od dobrych kilku lat
Montaż filtra cząsteczek stałych wymusiły nowe normy Euro dotyczących emisji spalin. Silniki Diesla, bez tego kłopotliwego filtra, łapią się jedynie na Euro 3, które obowiązywało do 2006 roku. Aktualna norma to Euro 6. Weszła w życie w 2014 roku. Na razie nie wiadomo kiedy i czy pojawi się Euro 7.