Implanty piersi ochroniły ją przed atakiem kangura
Jak poduszki powietrzne
Sharon Heinrich z miasteczka Clare w południowej Australii przeżyła brutalny atak kangura. Potężne zwierzę skoczyło na kobietę, gdy ta podróżowała na rowerze. Siłę pierwszego uderzenia przyjęły jej silikonowe implanty piersi o rozmiarze DD.
Dorosły kangur waży ponad 60 kilogramów. Zwierzę skoczyło na Sharon z wysokości półtora metra, uderzając dolnymi łapami w jej klatkę piersiową.
Piersi dosłownie eksplodowały, a ja spadłam na ziemię. Implanty uratowały mi życie - przekonuje pani Heinrich, która po ataku trafiła do szpitala.
Bolesny upadek
Sądząc po zdjęciach z Facebooka, Sharon ma już doświadczenia z upadkami w czasie jazdy na rowerze. Tym razem nie było jej do śmiechu.
Po ataku kangura miała nie tylko rozerwane implanty, ale i połamane żebra oraz poranione ręce i nogi.
Pocieszenie
Sharon śmieje się, że "św. Mikołaj" przyniósł jej pierwsze implanty w roku 2000. a teraz dostanie nowe i większe dzięki kangurowi.
Pęknięte implanty DD zawierały 320 cc silikonu. Nowe mają ich po 400.
Dobrze, że są większe. Australia może być niebezpiecznym miejscem, trzeba się zabezpieczać - śmieje się Sharon.
Dlaczego zaatakował?
Znajomi z Facebooka zastanawiali się, dlaczego kangur tak brutalnie zaatakował Sharon, gdy ta przecież nic mu nie zrobiła.
Okazuje się, że samiec kangura potrafi zaatakować kobietę, gdy ta ma miesiączkę. Jednak według potłuczonej Australijki, to nie był ten moment w miesiącu. Jej zdaniem została pobita, bo jadąc na wycieczkę rowerową, w pośpiechu użyła dezodorantu męża. Kangur poczuł konkurenta?