Jak pogodzić cheerleading z feminizmem?
Wyjście z jaskini?
Głośna sprawa przewija się ostatnio przez media w związku Mistrzostwami Europy w piłce ręcznej mężczyzn - i to nie tylko ze względu na świetny wynik naszej drużyny w ostatnim meczu z Francuzami. Chodzi o to, że kapitan szwedzkich szczypiornistów skrytykował organizatorów za występy skąpo ubranych cheerleaderek. Tobias Karlson wezwał polskich mężczyzn, żeby “wyszli z jaskini”. Jak można się domyślić, jego słowa wywołały skrajne i burzliwe reakcje, a dominował w nich ton obrażonej narodowej dumy.
Kobieca seksualność
Nie będę komentować tych najjaskrawszych wyrazów oburzenia, chociaż niektóre były bardzo zabawne. Najważniejsze jest to, że wśród krytycznych uwag do słów Karlsona pojawiły się głosy całkiem rozsądne. Na tym opierał się zresztą zawsze dość żywy spór w środowiskach feministycznych - do jakiego stopnia możemy sobie pozwolić na ekspresję kobiecej seksualności bez oskarżenia o wspieranie patriarchalnych wzorców? Czy modelki z okładek "CKM" są ofiarami opresji czy wyzwolonymi kobietami świadomymi swojej seksualności?
Przyjemność z pracy
Często pojawia się w tym kontekście pytanie - a co jeśli cheerleaderki faktycznie lubią swoją pracę i czerpią z niej przyjemność? Dlaczego mamy im tego zabraniać? Nikt nie ma wątpliwości, że akrobacje, które wykonują, wymagają ciężkiej pracy i ćwiczeń. Jestem przekonana, że dziewczyny lubią występować, lubią być podziwiane za swoją sprawność i umiejętności. A także, prawdopodobnie, za swoją urodę, sylwetkę, wdzięk i zwinne ruchy. Czy jest w tym coś złego?
"Pustaki"
Oczywiście, że nie. Kobiety za często są krytykowane i deprecjonowane za podkreślanie swojego wyglądu i seksualności. Nazywane pustakami, puszczalskimi, albo jeszcze gorzej. Nie musimy sobie robić tego nawzajem. Nie powinnyśmy, szczególnie jako feministki, dokładać kolejnej cegiełki do tego schematu.
Sprawa wydaje się więc całkiem prosta. Byłaby - gdybyśmy żyli w idealnym świecie, w którym patriarchalne wzorce już dawno przestały funkcjonować w społeczeństwie. Niestety, mają się całkiem nieźle i nie możemy ich ignorować. I właśnie dlatego problem nie dotyczy tylko samopoczucia cheerleaderek i tego, czy one osobiście czują się uprzedmiotowiane. Kontekst jest szerszy.
Erotyczne zabarwienie
Nie możemy po prostu przemilczeć tego, jak traktowane było kobiece ciało przez stulecia naszej cywilizacji i tego, jak wpływa to na jego postrzeganie dzisiaj. Możemy się oczywiście umówić, że w akrobacjach cheerleaderek chodzi wyłącznie o pokazanie sprawności fizycznej i dopingowanie drużyny, ale przecież wiemy, że nie tylko takie było jego założenie. Najlepiej chyba dowodzi tego fakt, że żeńskim drużynom nie kibicuje grupa skąpo ubranych, dobrze zbudowanych mężczyzn w odważnych układach akrobatycznych o erotycznym zabarwieniu.
Element dekoracyjny
Kobiece ciało przez wiele lat naszej historii było wykorzystywane jako element dekoracyjny, jako ładne tło dla działań podmiotu akcji - czyli mężczyzny. Taką rolę spełniały często roznegliżowane bohaterki komiksów, wijące się wokół swoich herosów na okładkach komiksów i pulpowych powieści lat 80. Albo atrakcyjne dziewczyny ze zdjęć stockowych wykorzystywane w reklamie do promocji absolutnie wszystkiego, od gładzi szpachlowej po kostkę brukową. Taką rolę spełniają często cosplayerki na festiwalach związanych z przemysłem gier. A także, oczywiście, cheerleaderki.
Pro-seksualność
To nie oznacza, że za każdym razem, kiedy jakiemuś mężczyźnie lub wydarzeniu towarzyszy atrakcyjna kobieta, dzieje się komuś jakaś bezpośrednia krzywda czy przykrość. To jest po prostu kolejny element szerszego obrazu. Wpływa na sposób, w jaki widzimy miejsce kobiety w społeczeństwie.
Czy to znaczy, że powinniśmy całkiem zrezygnować z cheerleadingu i podobnych form rozrywki? Niekoniecznie. Chodzi o to, żebyśmy mieli świadomość pewnych kontekstów. To się niekoniecznie kłóci z pro-seksualnością.
Seksizm
Jak uwolnić seksualność z otoczki seksizmu i dyskryminacji? Myślę, że można by zacząć od wprowadzenia odrobiny symetrii. Może nie jest takim głupim pomysłem, żeby kobietom w sporcie kibicowały grupy dobrze zbudowanych młodych mężczyzn w skąpych strojach? Może kolejne rundy w kobiecym boksie powinny być zapowiadane przez wysmarowanych oliwką kulturystów, zamiast przez modelki w bikini? Może tego rodzaju równowaga pozwoli nam wszystkim spojrzeć trochę inaczej na kwestię atrakcyjności ludzkiego ciała i tego, jak ją wykorzystujemy.
Festiwal męskości
Wiem, że dla mnie byłaby to miła odmiana. Niekoniecznie dlatego, że lubię oglądać umięśnionych chłopaków w obcisłych bokserkach. Po prostu miło byłoby poczuć się przez chwilę jako pełnoprawny widz wydarzenia sportowego, o którego uwagę i względy również należy zabiegać. A nie tylko jako dekoracyjny dodatek do festiwalu męskości.
Autor: _**Kasia Babis**_