Jak wykiwać kanara? Wszyscy tak robią
Powody są różne
Spójrzmy prawdzie w oczy. Nie ma się czym chwalić. Jazda bez biletu to poważne wykroczenie, za które czekają realne konsekwencje. Głównie finansowe. Ale każdemu chyba zdarzyło się przynajmniej raz jechać na gapę. Niektórzy zapominają skasować biletu, inni nie mają świadomości, że ich karta miejska straciła ważność. Są jednak tacy, którzy kasownik omijają celowo. Mają też różne sposoby, żeby nie zostać złapanym.
Na obcokrajowca
Bardzo popularna metoda uniknięcia opłaty. Po prostu udajemy, że nie wiemy, o co chodzi i nie mówimy w żadnym cywilizowanym języku. Albo w ogóle traktujemy kontrolerów jak powietrze. Może w końcu dadzą sobie spokój i pójdą? Niestety coraz częściej wzywana jest na miejsce policja i wtedy wszystkim rozwiązują się języki. Chyba, że wyglądamy (i pachniemy) jak bezdomni. Wtedy mamy dużą szansę.
Zgubiony dowód
Brak dokumentów i wielkie, zazwyczaj udawane, zdziwienie i klepanie się po pustych kieszeniach nie robi już na kanarach wrażenia. Szczególnie, że coraz częściej kontrolują w towarzystwie policji, a ta sprawdza dane przez radio. Gorzej jeśli naprawdę zapomnicie portfela. Z doświadczenia wiemy, że za potwierdzenie tożsamości i anulowanie mandatu trzeba uiścić opłatę manipulacyjną i odstać swoje w kolejce.
Ucieczka
"Tak, rozumiem, oczywiście, już wychodzę z autobusu". Potem szybka ocena możliwości fizycznych przeciwników, sprawdzenie stanu ich obuwia. Jeśli akurat jesteśmy w formie, a przed nami stoi dwójka podtatusiałych facetów w mokasynach, możliwość jest tylko jedna. Trzeba dobrze wybrać moment i dać dyla. Ale dobrze oceńcie swoje możliwości. Przegrana w tym wyścigu kosztuje nawet kilkaset złotych.
Jasnowidzenie
Wystawanie przy kasowniku z biletem gotowym do skasowania to metoda stara jak świat. I trochę już nieaktualna. W dzisiejszych czasach kanar jednocześnie blokuje wszystkie kasowniki. Żeby się udało, trzeba umieć przewidywać przyszłość, albo być wprawionym w błaganiu o litość. Tej jednak kontrolerzy zazwyczaj nie mają.
Podróbki
Zdarzają się nawet dziś, ale trzeba przyznać, że w czasach, kiedy bilety nie składały się z hologramów i nie były robione na specjalnym papierze, łatwiej było na przykład wydrukować sobie kartonik samemu, zmazać lub wydrapać wybite numery lub posmarować bilet klejem. Metody tego typu bywają pomysłowe, ale podchodzi to już pod fałszowanie.
Na aplikację
Sposób na jednoczesne blokowanie kasowników. Bilet w razie potrzeby kasujemy na zainstalowanej na telefonie aplikacji. Najlepiej w ostatniej chwili, kiedy kanarzy są jest już tuż tuż. Najbezpieczniej w tym celu stanąć na środku autobusu i po prostu czekać. Kontrolerzy jednak zawsze mogą sprawdzić dokładną godzinę skasowania lub odwołać się do zapisu z kamer. Takie historie już się zdarzały.
Na czujność
Metoda chyba najbardziej honorowa i poniekąd losowa. Musimy zaufać własnej intuicji i cały czas analizować wchodzących i wychodzących. Najlepiej ustawić się przy drzwiach. Ten za stary, tamten ma plecak, kobieta to mała szansa, ci to para, nie ta kurtka - itd., itp. Niestety czasem można się pomylić. Sytuacji nie ułatwiają kanarzy, którzy mają swoje sposoby. Często na przykład kasują bilet i kiedy wszyscy oddychają z ulgą i relaksują się na swoich siedzeniach, wyciągają magiczny komputerek. "Bilety do kontroli" - to zdanie wywołuje ciarki chyba na plecach każdego.