Jak rzut kostką
Idąc do działu z mrożonymi warzywami, kierujemy się nadzieją na szybkie i wygodne przygotowanie posiłku. Problem w tym, że o ile kwestia wygody jest nie do podważenia, to jakość, wygląd czy smak podgrzanych warzyw to prawdziwa loteria. Kalafior albo brokuł po rozmrożeniu nadają się najwyżej do potrawki. Na szczęście jest kilka pewniaków, z którymi nigdy nie będzie pudła.
O zaletach i wadach mrożonek wypowiedzieli się eksperci serwisu Bon Apetit.
Groszek
Jeżeli groszek, to tylko mrożony. Spróbujcie wybrać coś świeżego albo z puszki. Nigdy nie dorówna smakiem mrożonce. Nie ma równie szybkiego dodatku do obiadowych dań - po wrzuceniu do gorącej wody człowiek nie zdoła się odwrócić, a groszek jest już gotowy.
Szpinak
Umyć, blanszować, wycisnąć i zakląć pod nosem. Proces powtórzyć. Na końcu i tak człowiek zostaje z nijaką zielonkawą papką. Tak mniej więcej wygląda proces obchodzenia się ze świeżymi liśćmi szpinaku. Czy nie lepiej zaoszczędzić czas i sięgnąć do zamrażarki? Smaku mrożony szpinak nie traci, podobnie tekstury, ani właściwości odżywczych. Jeżeli ktoś chce nadziewać makaron albo robić lasagne, to mrożonka jest najlepszym rozwiązaniem.
Karczochy
Obieranie karczocha, a potem czyszczenie go z tych koszmarnych białych włosków jest jak chodzenie po polu minowym. W końcu człowiek źle postawi nogę i koniec, humor pryska i pojawia się grymas irytacji. A cel tej długiej zabawy, malutkie białe "serce" warzywa można przecież kupić już przygotowane wcześniej, zamrożone i to w większej liczbie, niż mamy cierpliwość samodzielnie przygotować. Za krótkie jest nasze życie, by spędzać je na obieraniu karczochów, łuskaniu groszku czy blanszowaniu liści szpinaku.