Polska inwestycja oburzyła Czechów i Niemców
Zanieczyszczenie światłem
Czesi i Niemcy chcą nas skarżyć w Brukseli. Wszystko przez zanieczyszczenia pochodzące z okolic Bogatyni. I choć mamy tam elektrownię Turów, to o problemem nie są cieplarniane gazy, a... emitowane przez pobliską szklarnię światło.
My hodujemy pomidory, a sąsiedzi nas skarżą. Transgraniczny dobrostan jest poważnie zagrożony, a w konflikt zaangażowali się już dyplomaci i rządy państw.
Za chwilę sprawa trafi pod obrady Europarlamentu - donosi "Daily Mail". Gigantyczna szklarnia z pomidorami jest jak wielka lampa jarzeniowa. Widać ją z wielu kilometrów.
Gazeta Saksońska twierdzi, że Niemcom doskwiera jasne, żółte światło, wydobywające się z 10-hektarowej szklarni. Pierwsze skargi od mieszkańców z niemieckiej strony Nysy Łużyckiej skierowano do saksońskiego ministerstwa środowiska - czytamy w mediach.
Spółka Polskie Pomidory, należąca do grupy Citronex, czyli formalnego właściciela inwestycji, odbija piłeczkę i publikuje oświadczenie.
Jesteśmy bardzo zdziwieni skargami naszych kolegów z Niemiec, ale jak pokazuje życie, zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony - zauważa autor komunikatu.
Izerski Park Ciemnego Nieba
Mamy w Polsce dwa miejsca, w których wyznaczony jest terenu do ochrony przed zanieczyszczeniem światłem ciemności nocnej. Chodzi o dobro środowiska naturalnego. Jeden taki polsko-słowacki rezerwat jest w Bieszczadach, drugi polsko-czeski w Górach Izerskich.
Czy przyszłość pierwszego na świecie transgranicznego parku tego typu została zagrożona przez dogrzewanie pomidorów? Tak sądzą ekolodzy i astronomowie. Członkowie Czeskiego Towarzystwa Astronomicznego jako pierwsi zwrócili uwagę na zwiększone zanieczyszczenie światłem. Efekt, jaki wywołuje szklarnia, szczególnie dobrze jest widoczny, gdy niebo przykrywają chmury.
Takiego czegoś jeszcze żeśmy nie widzieli. Widząc to pierwszy raz, byłem w mocnym szoku. To świeci jak 100-tysięczne miasto - twierdzi astronom Martin Gembec.
Praca ważniejsza?
Ekolodzy i astronomowie widzą w szklarni źródło zanieczyszczenia, ale dzięki niej powstały miejsca pracy.
Lokalne władze zwróciły się o pomoc w mediacjach do polskiego ambasadora w Pradze i czeskiego w Warszawie. Sprawa trafiła też na biurko ministra ds. środowiska naturalnego. Rzecznik resortu Jacek Krzemiński zapewnia, że ministerstwo spróbuje znaleźć rozwiązanie.
Nowy problem
Otworzona w 2015 roku szklarnia nadal potrzebuje pracowników do zajmowania się pomidorami.
Martin Puta, burmistrz Hradka nad Nysą, partnerskiego miasta Bogatyni, próbował porozumieć się z Citronexem. Ponoć nieskutecznie. Agencja Associated Press twierdzi, że nie otrzymała też odpowiedzi na swoje pytania wysyłane firmie.
Puta ponoć rozmawiał już o szklarni z europosłami. Chce, by odbyła się na jej temat publiczna debata. Choć w UE wszystko wydaje się zbytnio uregulowane, akurat w przypadku zanieczyszczenia światłem jest luka w przepisach - zauważa "Daily Mail".
Światło budzi ludzi
Burmistrz Frydlant, innego przygranicznego czeskiego miasteczka, rozumie potrzebę tworzenia miejsc pracy, ale też musi dbać o interes mieszkańców.
Dan Ramzer nie potępia Citronexu w czambuł. Zwraca jednak uwagę zarówno na problem dla Izerskiego Parku Ciemnego Nieba jak i dobrego snu ludzi w Frydlant.
Ciemność to coś, co sobie tutaj bardzo mocno cenimy. A na horyzoncie pojawiło się coś, co przeszkadza lokalnym mieszkańcom dobrze się wyspać - tłumaczy.