Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Dramat na granicach Polski. Brakuje funkcjonariuszy SG, obozy pełne

1310

Straż Graniczna, szczególnie Podlaski Oddział SG (PO SG), ma pełne ręce roboty. Powodem są kolejne próby naruszania granicy Polski przez uchodźców, próbujących przedostać się z Białorusi do Unii Europejskiej. Straż przestała udzielać informacji o zatrzymanych. Nasi informatorzy przekonują, że w ośrodkach dla uchodźców znajduje się około 1,5 tys. imigrantów.

Dramat na granicach Polski. Brakuje funkcjonariuszy SG, obozy pełne
Straż Graniczna - granica państwa. (Materiały WP, Adobe)

Uchodźcy z Bliskiego Wschodu wciąż przekraczają granicę polsko-białoruską. Straż Graniczna z oddziału podlaskiego ma pełne ręce roboty. Wiąże się to z przerzucaniem uchodźców do Europy przez reżim Alekandra Łukaszenki.

Zaczęło się to w czerwcu, gdy Łukaszenka wpadł na plan destabilizowania Unii Europejskiej. Na Białoruś trafiali obywatele Iraku, Syrii i innych krajów. Dostawali wizę, a następnie Łukaszenka wypuszczał ich do krajów sąsiednich. Początkowo na Litwę, teraz także do Polski.

Tylko w sierpniu tego roku na polsko-białoruskiej granicy 1 935 osób usiłowało nielegalnie przekroczyć granicę. Z tego Straż Graniczna zapobiegła próbom przekroczenia granicy przez 1 175 osób, a 760 cudzoziemców zostało zatrzymanych i osadzonych w zamkniętych ośrodkach - informuje na swojej stronie MSWiA.

Według naszych ustaleń rzeczywistość jest gorsza. Rzeka migrantów płynęła do Polski także w lipcu, choć większe naruszenia nasiliły się w drugim miesiącu wakacji. Nasi informatorzy mówią o ponad 1,5 tys. ludzi przebywających obecnie w kilku obozach dla uchodźców. Te mają jednak swoją pojemność. I wydaje się ona powoli kończyć.

Zobacz także: Kryzys na Litwie. Wprowadzili kontrowersyjne prawo, umacniają granicę

Te cztery miejsca to obozy w Czerwonym Borze, Kętrzynie, Białymstoku i Białej Podlaskiej. Do otwarcia szykowane ma być, według naszego informatora, kolejne miejsce - na Podkarpaciu, który był szykowany na przyjęcie Ukraińców, uciekających kilka lat temu ze swojego kraju z powodu wojny w Donbasie.

W Czerwonym Borze Straż Graniczna i wojskowi pełnią 24-godzinne służby. Brakuje ludzi do pracy i miejsca - mówi nam osoba znająca kulisy sprawy.

Starosta apeluje do premiera

Imigrantów jest na tyle wielu, że władze powiatu sokólskiego zwróciły się do premiera Morawieckiego z dramatycznym apelem. Starosta poprosił premiera o budowę muru i zasieków w regionie, gdzie najwięcej uchodźców przekracza granicę. Poprosił również o wsparcie wojska.

Chodziło nam m.in. o to, by zasygnalizować, że funkcjonariusze Straży Granicznej nie poradzą sobie z tym problemem przy takich zasobach kadrowych. Już wcześniej zresztą prosiłem o uruchomienie wsparcia. Po tym spotkaniu zebrał się Wojewódzki Zespół Zarządzania Kryzysowego. Dzięki temu pojawiło się tu wojsko – 1000 osób. Niestety, potrzebne jest dalsze wsparcie – przede wszystkim budowa zapór i zasieków, które uniemożliwią nielegalne przekraczanie granicy, szczególnie w miejscach, gdzie znajdują się ciągi komunikacyjne - mówił kilka dni temu starosta Piotr Rećko portalowi isokolka.eu.

Nasi rozmówcy mówią o chaosie i braku decyzyjności. Z każdym dniem uchodźców przybywa i nie za bardzo wiadomo, co z nimi robić. Przez granicę każdego dnia przeprawiają się kolejne grupy, nierzadko kilkudziesięcioosobowe. Straży Granicznej zwyczajnie zaczyna brakować rąk do pracy. A przecież to nie tylko kwestia funkcjonariuszy SG. Przy działaniach związanych z uchodźcami zazwyczaj potrzebni są także tłumacze czy pracownicy administracyjni.

Od kilku dni PO SG przestał także informować o liczbie zatrzymań i naruszeń granicy. Rzeczniczka jednostki, mjr Katarzyna Zdanowicz przekazała, że dane te ma przekazywać MSWiA.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić