Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Ambasador ostrzegał, MSZ wpuszczało. "Podziemie dywersyjne to koszmar"

W 2017 r. jeden z polskich dyplomatów przygotował notatkę, dotyczącą zagrożenia terrorystycznego z kierunku Azji Centralnej. To region mocno narażony na radykalizację islamską. Dyplomata w MSZ już nie pracuje, a migranci z tego kierunku otrzymali niemal 10 tys. pozwoleń na pracę w Polsce.

Ambasador ostrzegał, MSZ wpuszczało. "Podziemie dywersyjne to koszmar"
Ambasador ostrzegał, MSZ wpuszczało. "Podziemie dywersyjne to koszmar" (Wikimedia)

W maju 2017 r., na biurka kilkunastu ministrów i wysokich urzędników trafiła notatka z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Sygnowana przez jednego z byłych ambasadorów opisywała zagrożenie radykalizacji islamskich obywateli krajów Azji Centralnej. Chodzi o takie państwa jak Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan czy Uzbekistan.

Dyplomata ten - nie chce ujawniać swojego nazwiska - starannie opisał zagrożenie. Był to okres, gdy w Iraku i Syrii trwały ciężkie walki z terrorystami z tzw. Państwa Islamskiego. Dopiero w czerwcu 2017 r. zakończyła się ofensywa, która doprowadziła do wyzwolenia Mosulu.

W notatce, do której udało się dotrzeć o2.pl są podane konkretne przykłady zamachów tzw. Państwa Islamskiego. Widnieją też nazwiska i obywatelstwa zamachowców. I tak można w niej znaleźć np. zamach na lotnisku w Stambule z czerwca 2016 r. 45 ofiar, zamachowcy z Inguszetii, Kirgistanu i Uzbekistanu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nastoletnia narzeczona dżihadysty błaga o powrót do Wielkiej Brytanii. "Przeżyłam piekło na Ziemi"

Kolejny przykład: 1 stycznia 2017 r. Zamach w klubie w Stambule. 39 ofiar, 70 rannych. Sprawcą był obywatel Uzbekistanu, Abdulkadir Masharipow. 3 kwietnia 2017 r. wybuchła bomba w petersburskim metrze, która zabiła 16 osób. Sprawca był z pochodzenia Kirgizem. 4 dni później w Sztokholmie, Rachmat Akilow, Uzbek, porwał ciężarówkę i zabił nią pięć osób. A 9 kwietnia tego samego roku, obywatel Rosji z Inguszetii próbował dokonać zamachu w Oslo.

W swojej notatce autor przedstawił także wnioski. Na pierwszym miejscu jest w nich informacja, że Polska jest pierwszym krajem unijnym dla części migrantów z rejonu kaspijsko-czarnomorskiego do Unii. Dyplomata napisał też, że mając na uwadze wyzwania dla bezpieczeństwa RP, płynące z regionu Azji Centralnej, Polska powinna z jednej strony uwzględniać potrzeby demograficzne kraju, a z drugiej - mieć na uwadze zagrożenie.

Dokument ten trafił na biurka kilkudziesięciu osób. Na liście znaleźli się m.in. ówczesny szef MSZ, Witold Waszczykowski, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Paweł Soloch, szefowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu, Komendant Główny Policji czy Komendant Główny Straży Granicznej. Oraz osoby z kancelarii Sejmu, Senatu, premiera czy prezydenta.

Wpuszczamy i wpuszczamy

Co z tym zrobiono? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy przesunąć się kilka lat do przodu i zapoznać się z danymi, agregowanymi przez kilka urzędów i organów administracyjnych. Jednym z nich jest np. publikujący zestawienia Urząd do spraw Cudzoziemców.

W zestawieniu danych liczbowych, dotyczących postępowań, prowadzonych wobec cudzoziemców można np. przeczytać, że w ub. roku nowe pozwolenie na pobyt stały na terenie RP dostało w Polsce 8 obywateli Kirgistanu i 30 z Tadżykistanu. Do tego zaledwie sześcioro Turkmenów i Turkmenek i 50 obywateli Uzbekistanu. Ale na pobyt czasowy - już łącznie 5081 Uzbeków, 461 Kirgizów, 717 Tadżyków i 447 Turkmenów. To najwięcej od 2019 r.

Nie jest to liczba oszałamiająca. Rok wcześniej, prawo pobytu stałego na terenie RP otrzymało czternaścioro Turkmenów, trzynaścioro Kirgizów, osiemnaścioro Tadżyków i 26 obywateli Uzbekistanu. Dane te są łatwe to sprawdzenia. Było to więcej, niż choćby obywateli i obywatelek takich krajów jak Irak czy Iran, których w 2021 r. było łącznie 58.

A przecież to Bliski Wschód uchodzi za region będący źródłem zagrożeń terrorystycznych. Dzięki uprzejmości demografa Ariela Drabińskiego, zajmującego się zagadnieniem migracji można się dowiedzieć, że w 2022 r. wnioski o pobyt w Polsce złożyło 933 Irakijczyków, 820 Irańczyków i 469 obywateli i obywatelek Syrii. W ubiegłym roku zaledwie 417 obywateli Iraku, 626 Irańczyków i 678 Syryjczyków prowadziło działalność objętą ubezpieczeniem ZUS.

Przejdźmy jednak do wyzwań dla bezpieczeństwa. Były analityk Agencji Wywiadu, major Robert Cheda mówi o2.pl, że cała grupa państw Azji Centralnej nie kontroluje granic i migracji. Zarówno między sobą, jak i np. z Afganistanu, ze względu na przynależność narodową choćby licznie zamieszkujących Afganistan Tadżyków.

Wszystkie państwa oprócz Turkmenistanu i Uzbekistanu są członkami Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, czyli - zachowując proporcje - "rosyjskiego NATO". Ale już wszystkie państwa regionu są sygnatariuszami porozumienia o zwalczaniu terroryzmu, którym zarządza Centrum Antyterrorystyczne Federalnej Służby Bezpieczeństwa.

To organizacja powstała z inspiracji Rosji po to, by FSB mogło prowadzić wywiad w rejonie bliskiej zagranicy. Sprawia to zarazem, że nie tylko mają doskonale rozpoznane, ale wręcz trzymają rękę na potokach migracyjnych z tych republik. Co jest zrozumiałe, bo w samej Rosji mamy też ogromną rzeszę pracowników zarobkowych z Azji. A kraje Azji Centralnej są bardzo podatne na islamski radykalizm. Wielu bojowników wczesnej Al-Kaidy pochodziło właśnie z tego regionu.

Uplasować agenta? Żaden problem!

Wróćmy jednak do Polski i imigrantów z tych krajów nad Wisłą. W 2022 r. pozwolenie na pobyt czasowy w Polsce miało np. 5081 Uzbeków. Z czego ubezpieczonych w ZUS było 2582 osoby. Oznacza to, że mniej więcej połowa albo prowadzi pracę zarobkową np. na tzw. umowach śmieciowych, albo studiuje lub podpada pod ubezpieczenie rolnicze (KRUS).

Łącznie, według danych ZUS, pracujących i odprowadzających składki było 9958 osób. Tylu otrzymało pozwolenie na pracę. Ponad połowa z tego to Uzbecy (5427). Reszta to Kirgizi, Tadżycy i Turkmeni.

Jaka część tych osób, które uzyskały prawo pobytu czasowego w Polsce wyjechała, dokąd i - przede wszystkim - w jakim celu? Nie wiadomo. I nie jest to wyłącznie problem Polski, ale także Unii Europejskiej. A nawet europejskich krajów NATO.

Uplasowanie własnej agentury w migracji zarobkowej jest banalnie proste. Podobnie jak zalegendowanie nielegalnego oficera czy wręcz grupy dywersyjnej w takiej masie ludzi. Trzymając rękę na migracji z południowego Kaukazu i Azji Centralnej, rosyjskie służby umożliwiają wypuszczanie ludzi potencjalnie niebezpiecznych, zradykalizowanych - mówi o2.pl były analityk Agencji Wywiadu, mjr Robert Cheda.

Oficer dodaje, że tego typu osób pozbywają się zarówno władze tych republik, jak i Rosjanie. A islamiści, którym rosyjski wywiad umożliwił wyjazd do krajów unijnych, będą wypełniali polecenia tychże rosyjskich służb.

A takie podziemie dywersyjne radykalnych islamistów, to koszmar - podkreśla Cheda.

Artykułuje w tym miejscu dwa pytania. Po pierwsze: czy wie o tym UE i NATO, Po drugie: czy strona Polska powiadomiła naszych sojuszników o zagrożeniu związanym z napływem takiej masy ludzkiej? Kolejna wątpliwość dotyczy tego, czy nasze służby są w stanie kontrolować taką rzeszę ludzi? Do tego potrzeba by ogromnych nakładów sił i środków. Mówiąc krótko: czasu, ludzi i pieniędzy na prowadzenie działań.

Od 2019 do 2023 r., liczba ubezpieczonych w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych obywateli krajów Azji Centralnej rosła wręcz skokowo. Łącznie, w tym roku, ZUS ma pod swoją "opieką" niemal 10 tys. obywateli czterech wymienionych republik.

Szczególnie że swoje do powiedzenia w zakresie wjazdu na teren RP i pobytu w Polsce ma także Straż Graniczna (SG). W 2022 r. SG odmówiło prawa wjazdu do Polski 63 obywatelom i obywatelkom Tadżykistanu, 143 obywatelom Turkmenistanu, 157 osobom z Uzbekistanu i 26 Kirgizom.

Tylko w tylko roku obywatele krajów Azji Centralnej złożyli prawie 11,5 tys. wniosków o pobyt w Polsce. Wydano 7333 decyzje w tej sprawie. W roku ubiegłym wydano ponad 2,5 tys. decyzji odmownych, dot. prawa do pobytu na terenie RP. Pozytywnych decyzji wydano niemal 4,8 tys. Wpuszczamy zatem potężną rzeszę ludzi.

Jak ma się to notatki dyplomaty, opisanej na wstępie? Oczywiście, można założyć, że przynajmniej część wniosków rozpatrzonych negatywnie to efekt działań służb, tak polskich, jak i partnerskich. Należy jednak przyjąć, że przy takiej masie osób, które wjechały do Polski i z niej wyjechały, siłą rzeczy trafili tu ludzie, dla których praca w rolnictwie czy wytwórstwie lub usługach będzie tylko dodatkiem do prowadzonej, wrogiej działalności.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić