Chaos w szkołach. Oceny z religii wciąż w zawieszeniu
Szkoły w Polsce borykają się z problemem wliczania ocen z religii do średniej. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego z maja 2025 r. wprowadziła chaos, a uczniowie i rodzice wyrażają zaniepokojenie.
W polskich szkołach trwa zamieszanie związane z ocenami z religii. W marcu 2024 r. Ministerstwo Edukacji wprowadziło rozporządzenie, które wykluczało te oceny z średniej na świadectwach. Jednak w maju 2025 r. Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niezgodny z konstytucją, co wprowadziło chaos w szkołach.
Mimo decyzji Trybunału, wyrok nie został opublikowany w Dzienniku Ustaw, co oznacza, że formalnie nie wszedł w życie. Szkoły są w zawieszeniu, nie wiedząc, czy stosować się do obowiązującego rozporządzenia, czy czekać na publikację wyroku. Dyrektorzy, jak Robert Górniak z Sosnowca, podkreślają, że muszą działać zgodnie z obowiązującymi przepisami.
- Jako dyrektor nie mam prawa do interpretowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Obowiązuje mnie rozporządzenie, a zgodnie z nim religia nie wlicza się do średniej. Dla mnie sprawa jest jasna. A to nie dyrektorzy są od interpretowania wyroku. I to nie problem dyrektorów, tylko batalii między MEN a trybunałem - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Robert Górniak, wicedyrektor liceum w Sosnowcu i twórca portalu Dealerzy Wiedzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pieniądze dają szczęście? Kozierowska: wszyscy ich pragną, wielu się ich boi
Niepewność dotycząca ocen z religii ma bezpośredni wpływ na uczniów, zwłaszcza tych z klas ósmych, którzy walczą o miejsca w renomowanych liceach. Każdy punkt może być decydujący, a ocena z religii może podnieść średnią, co jest kluczowe w rekrutacji.
Rodzice, jak Jolanta z Łodzi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyrażają obawy, że ich dzieci mogą być poszkodowane przez systemowy spór.
- Nie chcę, żeby moje dziecko było ofiarą systemowego sporu. Miała dobre oceny, ciężko pracowała cały rok, a teraz może przegrać rekrutację, bo w jednej szkole religia była liczona, a w innej nie - wyznała Jolanta, mama ósmoklasistki ("GW").
Nauczyciele, z kolei, są zmuszeni do interpretowania przepisów, co dodatkowo komplikuje sytuację. Joanna, nauczycielka geografii, podkreśla, że brak jasnych wytycznych utrudnia pracę.
Cała sytuacja jest objawem szerszego kryzysu decyzyjnego w polskim systemie edukacji. Szkoły zostały pozostawione same sobie, a uczniowie i rodzice muszą zmagać się z niepewnością dotyczącą przyszłości. Jak podkreśla Janusz Brzozowski, łódzki kurator oświaty, obecne przepisy miały na celu wyrównanie szans uczniów, co teraz jest zagrożone.