Czarny scenariusz dla Ukrainy. "Sytuacja może stać się krytyczna"
Mijają kolejne miesiące negocjacji dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie - nadal bez efektu. Jedną z kwestii spornych jest Donbas, którego Ukraińcy nie chcą oddać Rosjanom, choć ci żądają wycofania się z tego obszaru. Kpt. Maciej Lisowski powiedział w rozmowie z "Faktem", że oddanie tego obszaru miałoby fatalne skutki dla Kijowa.
Mija pięć miesięcy od szczytu Trumpa z Putinem, minęło też kilka tygodni od wycieku różnych wersji planu zakończenia wojny w Ukrainie. Kolejne dni przynosiły doniesienia o kolejnych spotkaniach liderów państw w różnych formatach. Nadal jednak nie udało się wypracować porozumienia, które sprawiłoby, że w Ukrainie zakończyłyby się walki. Choć po ostatnim spotkaniu na Florydzie, gdzie uczestniczyły strona rosyjska i amerykańska, wysłannik Kremla, Kiriłł Dmitriew stwierdził, że rozmowy były konstruktywne. Nadal jednak nie ma konkretów. Wątpliwe jest również, że Ukraińcy także oceniliby efekt tych rozmów jako "konstruktywny'.
Głównym problemem są maksymalistyczne żądania Rosji, która nie chce ustąpić w żadnej z kwestii - od terytorium, przez status Ukrainy po wojnie, aż po gwarancje bezpieczeństwa. Jedną ze spornych kwestii jest Donbas - Rosjanie opanowali co prawda niemal cały obwód ługański, jednak w obwodzie donieckim Kijów nadal kontroluje blisko 20 proc. obszaru. Ukraińcy nie chcą go oddać. Po pierwsze, to ważne zaplecze gospodarcze. Po drugie, znajduje się tam pas strategicznych twierdz. Po trzecie zaś, byłby to ogromnym cios w morale wojska i społeczeństwa. Zdaniem kpt. Macieja Lisowskiego, żołnierze Zełeńskiego nie uznaliby tej decyzji.
Tłumy na każdym kroku. Europejska Stolica Świąt Bożego Narodzenia zachwyca
Nie mam wątpliwości, że część elitarnych jednostek związanych z Azowem, jak najbardziej byłaby w stanie pokusić się o wojskowy zamach stanu. Takie nastroje nie są niczym nowym. Przekonałem się o nich podczas rozmowy z ukraińskimi żołnierzami. Oni nie pozwolą, by Donbas stał się rosyjski - powiedział ekspert w rozmowie z "Faktem".
Jak zauważył, Siły Zbrojne Ukrainy straciły wielu żołnierzy w walce ten obszar - często wynikało to z błędnych decyzji dowództwa. Walka o ten region nadal trwa.
Jeżeli Ukraińcy stracą swoje centrum przemysłowe, w tym Donbas, to siły zbrojne utracą zaplecze produkcyjne, które znajduje się na wschód od Dniepru. Bez niego sytuacja może stać się krytyczna - wskazuje kpt Lisowski.
Pojawiają się również pomysły, aby stworzyć z Donbasu strefę zdemilitaryzowaną, z której zostaną wycofane wojska obu stron. Problem w tym, że Rosja raczej nie zgodzi się na takie rozwiązanie. Historia uczy jednak, że takie opcje się nie sprawdzają.
Nadrenia również była po I wojnie światowej zdemilitaryzowana. Niemcom zakazano posiadania fortec i wojsk w pasie 50 km po prawej stronie Renu. Jednak w 1936 roku doszło do remilitaryzacji tego obszaru. Ówczesna III Rzesza wykorzystała politykę appeasementu i wymuszała korzystne dla siebie rozwiązania terytorialne, w tym późniejszy anschluss Austrii i aneksję Czechosłowacji. Biorąc pod uwagę imperialną politykę Rosji nie ma wątpliwości, że opanowanie całości obwodu donieckiego nadal byłoby celem Kremla i elementem kolejnych kampanii wojennych Putina.