"Czasem kule latają w pobliżu domów". Mieszkaniec o tym, co dzieje się w Młyniskach
Nie milkną echa tragicznego wypadku, do którego doszło w sobotę 16 sierpnia, w miejscowości Młyniska na Lubelszczyźnie. Myśliwy, biorący udział w nocnym polowaniu, miał śmiertelnie postrzelić 60-letniego mężczyznę. — Ci myśliwi strzelają do wszystkiego, co się rusza, czasem kule latają w pobliżu domów — mówi "Faktowi" jeden z mieszkańców wsi.
Młyniska to niewielka wieś otoczona lasami i polami. Trudno się zatem dziwić, że stała się domem dla wielu dzikich zwierząt. Mieszkańcom miejscowości dają się we znaki dziki. "Nie dość, że dużo jedzą, to jeszcze tratują, niszczą uprawy. Dlatego ludzie ich tak nie lubią" — mówi "Faktowi" jeden z mieszkańców wsi. Okazuje się jednak, że problemem są nie tylko dzikie zwierzęta.
(...) Ci myśliwi strzelają do wszystkiego, co się rusza, czasem kule latają w pobliżu domów. Strzały są zawsze przytłumione, czasem trudno się zorientować jak daleko są. Używają takich specjalnych tłumików na lufach, żeby nie płoszyć przedwcześnie dzików. Ja się schowałem, poszedłem spać. Andrzej nie miał tyle szczęścia... — mówi rozmówca "Faktu", nawiązując do dramatycznych wydarzeń z soboty, 16 sierpnia.
O nocnym polowaniu, do którego doszło w Młyniskach, usłyszała cała Polska. 60-letni mężczyzna zginął, gdy stał przed bramą swojej posesji, czekając na powrót biskich. Strzały miał oddać 40-letni Sławomir A. Myśliwy tłumaczył, że pomylił 60-latka z dzikiem. Z relacji okolicznych mieszkańców wynika, że padły co najmniej trzy strzały, a jeden z nich trafił 60-latka w pierś — podaje "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Coraz częściej wybierają Zakopane. Policjant mówi, kiedy muszą interweniować
Myśliwy wezwał pomoc
Polowanie prowadziło trzech dorosłych mężczyzn, ale uczestniczył w nim również 12-letni chłopiec, syn Sławomira A. Feralnej mocy myśliwi rozstawili się wokół pola kukurydzy, czekając na dziki. Najbliżej domu 60-latka znajdował się Sławomir A., któremu towarzyszył syn.
Według ustaleń prokuratury, polowanie było legalne, ale prawdopodobnie przeprowadzone niezgodnie z zasadami. Myśliwy nie upewnił się do kogo strzela i oddał strzały w kierunku zabudowań mieszkalnych. Warto też podkreślić, że dzieci nie mogą uczestniczyć w polowaniu.
To Sławomir A., po oddaniu strzałów, wezwał pomoc do umierającego mężczyzny. Po 12-letniego chłopca przyjechała matka.
Bardzo szkoda Andrzeja. Ale to też dramat tamtej rodziny, tego myśliwego. Nie dość, że zabił człowieka, to uczestniczyło w tym dziecko — komentuje mieszkaniec Młynisk.
Policja zatrzymała wszystkich dorosłych uczestników polowania, jednak tylko Sławomir A. pozostał w areszcie. Zdaniem śledczych, podejrzany działał w zamiarze ewentualnym. Grozi mu dożywocie.
Źródło: Fakt.pl, TVN24, RMF24