Eksplozja komórki. Dotarli do świadków. "Nagle wybuchła"
W nocy z 3 na 4 grudnia w Ropczycach doszło do eksplozji telefonu komórkowego. "Fakt" dotarł do świadków niebezpiecznego zdarzenia w internacie Zespołu Szkół im. ks. Jana Zwierza.
Źródło zdjęć: © Google Maps
Zdarzenie miało miejsce po północy. "Fakt" ustalił, że eksplozja nastąpiła w pokoju zajmowanym przez trzech nastolatków. Jeden z nich, pomimo późnej pory, nie spał, tylko przeglądał TikToka.
Kolega trzymał komórkę w ręku. Nagle ona wybuchła. Odrzucił telefon, który zaczął się na podłodze mocno dymić. Poparzył się - powiedział "Faktowi" jeden z kolegów nastolatka.
Wynieśli kobiety z płonącego budynku. Nagranie akcji ratunkowej z Krakowa
Opiekunowie zareagowali bardzo szybko. Po tym, jak poszkodowany i współlokatorzy przekazali, co się stało, wezwali służby.
Tląca się komórka została ugaszona. Młody wielbiciel nocnego przeglądania TikToka został poparzony w ręce. On i siedem innych osób, które uskarżały się na dolegliwości związane z dymem w pomieszczeniach, zostało zabranych do szpitala - relacjonuje tabloid.
Eksplozja w internacie. Dyrektor zabrał głos
Do tego groźnego zdarzenia w rozmowie z "Faktem" odniósł się też dyrektor placówki Mariusz Pilch.
Na szczęście nic poważnego się nie stało. Nie ma żadnych strat. Uczniowie już wrócili ze szpitala. Jeden z nich, ten, któremu eksplodował telefon, ma opatrunek na dłoni. Dostał specjalną maść na oparzenia. Czuje się dobrze - zapewnił.