Kolumbijczyk miał zabić Polaka. To tam pracował. Sołtys zabiera głos
- Nie ma integracji. Są zwykle odosobnieni, kończą pracę i spędzają czas we własnym gronie - mówi o2.pl Joanna Beżyk, sołtys miejscowości Górne Morgi. To tam pracują Kolumbijczycy, którzy brali udział w bójce w Nowem. W wyniku awantury śmierć poniósł 41-letni Polak.
Do tragicznej bójki doszło ok. godz. 2 w nocy z soboty na niedzielę (z 5 na 6 lipca). W restauracji niedaleko motelu w miejscowości Nowe (pow. świecki) starła się grupa Polaków i Kolumbijczyków, pracowników pobliskich zakładów mięsnych.
W pewnym momencie 29-letni obywatel Kolumbii wyciągnął nóż i ugodził nim 41-letniego Polaka. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa. Grozi mu dożywocie. Przebywa obecnie w areszcie. Jak informuje prokuratura, podejrzany przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Schengen skończy się w ciągu kilku lat". Niemcy reagują na kontrole graniczne
Aresztowanych zostało również 12 innych uczestników awantury. Dziewięciu z nich to obcokrajowcy. Wszyscy usłyszeli zarzuty udziału w bójce, w wyniku której doszło do śmierci człowieka. Grozi im 15 lat pozbawienia wolności.
Kolumbijczycy pracują w miejscowości Górne Morgi. To niewielkie sołectwo, 3 km od Nowego. Do pracy przyjechali ok. pół roku temu. Okazuje się, że przybysze z Ameryki Południowej nie są pierwszą zagraniczną grupą, którą zatrudniły pobliskie zakłady mięsne.
Lokalne zakłady ratują się pracownikami z zagranicy. Na początku pracowali tam Ukraińcy. Później zatrudniono osoby z Syrii. W moim odczuciu to oni byli bardziej agresywni. Muszę przyznać, że tam zdarzały się bójki. Z tymi Kolumbijczykami nie było jakiegoś nagminnego problemu - mówi o2.pl Joanna Beżyk, sołtys miejscowości Górne Morgi.
Kobieta wyjaśnia, że lokalna społeczność nie miała kontaktu z mężczyznami, którzy pracowali dla lokalnego potentata. - Zwykły kontakt w sklepie. Nie ma integracji. Są zwykle odosobnieni, kończą pracę i spędzają czas we własnym gronie - mówi szczerze Beżyk.
Okazuje się, że mieszkańcy od dłuższego czasu domagali się od lokalnych władz monitoringu. Nie czuli się komfortowo. Beżyk wskazuje, że nie chodziło wyłącznie o obecność obcokrajowców.
Nie czujemy się do końca bezpiecznie. Od dawna domagamy się monitoringu w okolicznych miejscowościach. Nie chodzi tu o grupę tych konkretnych Kolumbijczyków, ale też o inne grupy, które bywały tu wcześniej, a nawet o awantury wśród Polaków, do których też dochodzi. Nie możemy się tego doprosić, nigdy nie ma pieniędzy - z żalem tłumaczy nam sołtys Górnych Morgów.
Kobieta tłumaczy też, że okoliczni mieszkańcy "niekoniecznie obawiają się obcokrajowców". Zaznacza jednak, że ich obecność "może wywołać dyskomfort".
Wiadomo, że nie znamy ich zwyczajów i inaczej podchodzimy do sprawy. Zachowujemy dystans - wskazuje Joanna Beżyk.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl