"Kot konał w męczarniach". Wiadomo już do kogo należało zwierzę
W Katowicach doszło do koszmarnego zdarzenia. W automacie paczkowym dziecko znalazło martwego kota. Jak informuje Fundacja Viva!, zwierzę należało do przychodni weterynaryjnej, pod którą mieści się automat paczkowy. Policja bada sprawę.
Przy ul. Kanarków na Osiedlu Ptasim w Brynowie (Katowice) znaleziono martwego kota w automacie paczkowym. Odkrycia dokonał młody chłopiec, co wywołało falę oburzenia wśród mieszkańców i internautów. Sprawa została nagłośniona przez posła Łukasza Litewkę.
"Ktoś zamknął żywego kota i skazał na śmierć w męczarniach. Wczoraj po otwarciu skrytki, młody chłopak zobaczył martwego kota, wokół którego były odchody. Na drzwiczkach znaleziono ślady pazurów, zwierzę walczyło o wolność. Kot musiał być tam przez kilka dni, aż dziwne, że nikt nie słyszał żadnych odgłosów" - czytamy we wpisie posła Litewki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Manewry Zapad. Mieszkańcy Sokółki o zagrożeniach dla Polski
Firma DPD, do której należy automat, wyraziła głębokie poruszenie i zapewniła o pełnej współpracy z policją. Jak podkreślił w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Maksymilian Pawłowski, kierownik ds. komunikacji korporacyjnej DPD, firma nie toleruje krzywdzenia zwierząt i prowadzi rozmowy wyjaśniające z odpowiednimi organami.
Sprawą zajęła się również Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva! - Kot konał w męczarniach (...) Złożyłam w Komendzie Rejonowej Policji w Katowicach pismo z oświadczeniem, że będziemy w tej sprawie wykonywać uprawnienia pokrzywdzonego - informuje adwokat Katarzyna Topczewska.
Kot należał do przychodni weterynaryjnej, pod którą stoi paczkomat. Przyszedł tutaj rok temu jako malutkie kocię wraz z mamą i rodzeństwem - przekazała adwokat Katarzyna Topczewska współpracująca z Fundacją Viva!.
Policja zabezpieczyła automat i prowadzi śledztwo w tej sprawie. Na razie nie ujawniono, czy urządzenie było wyposażone w monitoring, co mogłoby pomóc w ustaleniu sprawcy. Na ten moment nikt nie został zatrzymany.