Krystyna Pawłowicz na wakacjach z obstawą SOP. Tak się tłumaczy
Krystyna Pawłowicz ma za sobą krótki urlop. Podczas wakacji towarzyszyła jej ochrona opłacana oczywiście z publicznych pieniędzy. Z informacji przekazanych przez sędzię wynika, że funkcjonariusze okazali się jak najbardziej potrzebni.
"Fakt" ujawnił, że Krystyna Pawłowicz pojechała na urlop z obstawą funkcjonariuszy Służby Ochrony Państwa. Na zdjęciach tabloidu można zobaczyć, że przedstawiciele SOP nie tylko chronili Pawłowicz, ale również wozili ją i nosili jej bagaże.
Na publikację wspomnianej gazety zareagowała sama zainteresowana. Dała jasno do zrozumienia, że nie widzi niczego złego w tym, że podczas prywatnych wakacji towarzyszą jej oficerowie SOP, którzy są opłacani z państwowych funduszy. Pawłowicz zarzuciła "Faktowi" "antypolskie działanie", a poza tym wyjaśniła, że funkcjonariusze uchronili ją przed atakiem.
W czasie 3 dni pobytu na Helu, tylko dzięki obecności SOP uniknęłam fizycznego ataku na mnie. Nie mówiąc o słownej agresji - napisała była posłanka PiS na Twitterze.
Rzecznik SOP nie był zbyt rozmowny
Szerzej na temat ataków nie chciała rozmawiać ani Krystyna Pawłowicz, ani rzecznik SOP podpułkownik Bogusław Piórkowski.
Informujemy, że SOP realizuje zadania określone ustawą z 8 grudnia 2017 r. o Służbie Ochrony Państwa (Dz.U. z 2021 r. poz. 575, z późn. zm.). Artykuł 3 pkt 1 tej ustawy określa osoby objęte ochroną, natomiast artykuł 63 pkt 1 zapewnia ochronę form i metod zadań realizowanych przez SOP - przekazał "Faktowi" Piórkowski.