Lech Wałęsa o donosach. "Wypadek przy pracy"

Lech Wałęsa upublicznił nagranie, podczas którego opowiedział o dokumencie znalezionym w trakcie domowych porządków. - To mi pomogło zrozumieć, w jaki sposób kablowałem na kolegów - zaznaczył. Jednocześnie ocenił, że jego donosy były "wypadkiem przy pracy".

Lech WałęsaLech Wałęsa
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | AKPA
Mateusz Domański

Lech Wałęsa opublikował na Facebooku krótkie nagranie, podczas którego oznajmił, że "porządkuje swój żywot".

I w tym porządkowaniu na różnych kierunkach, różnych rzeczach wpadło mi w ręce zaświadczenie o rewizji, jaką dokonano mi w moim domu - zaznaczył.

Następnie były prezydent zdradził, że ma dowody na podrabianie przez bezpiekę dokumentów i może je przesłać. -  Przy tej rewizji zawsze zabierano mi jakieś papiery, a przy jednej z nich zabrano mi opis grudnia i mojej działalności do 1976 r. - stwierdził.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polacy zaczęli realizować postanowienia noworoczne. To dzieje się na siłowniach

Ponadto przekazał, że w dokumencie znajdowały się opisy "różnych zdarzeń, kolegów i ich zachowania".

Było tych kartek gdzieś około 35 A4, tylko nie pamiętam, czy dwustronnie pisałem, czy jednostronnie. I zrobiłem ten opis w dwóch egzemplarzach. Jeden zostawiłem u siebie, a drugi przekazałem Leonowi Stobieckiemu, takiemu mojemu kumplowi, aby przekazał to Bogdanowi Borusewiczowi, bo on mnie o to prosił - kontynuował.

Były prezydent później nie weryfikował, czy dokumenty rzeczywiście zostały przekazane. Jego opis jednak trafił w ręce aparatu bezpieczeństwa, który - zdaniem Wałęsy - zrobił z tego "różne materiały w walce" z nim.

Kiszczak nie chciał mnie na agenta, on chciał, żebyście wy uwierzyli, że jestem agentem i abym stracił sterowanie w tej walce. I oni rozsyłali te papiery po całym świecie, zrobione na bazie tych materiałów. Niektóre rzeczywiście nadają się na donos, bo opisałem kolegów - podkreślił.

Lech Wałęsa apeluje. "Doradźcie mi"

W dalszej części wypowiedzi Wałęsa stwierdził, że nie wie, czy powinien teraz przeprosić, bowiem donos nie był jego.

To był wypadek przy pracy. Doradźcie mi, czy mam przeprosić kolegów, bo mieli rację, bo mogli tak uważać, bo bezpieka sprytnie to zrobiła? - zapytał widzów.
Źródło artykułu: o2pl
Wybrane dla Ciebie
Wóz strażacki wypadł z drogi. Za kierownicą pijany strażak
Wóz strażacki wypadł z drogi. Za kierownicą pijany strażak
17 egzekucji w ciągu 48 godzin. Wstrząsające doniesienia z Iranu
17 egzekucji w ciągu 48 godzin. Wstrząsające doniesienia z Iranu
O ile wzrośnie zasiłek pogrzebowy? MRPiPS o tym, co nas czeka w 2026 r.
O ile wzrośnie zasiłek pogrzebowy? MRPiPS o tym, co nas czeka w 2026 r.
Wielki powrót Vonn. Będzie jedną z najstarszych zawodniczek na Igrzyskach 2026
Wielki powrót Vonn. Będzie jedną z najstarszych zawodniczek na Igrzyskach 2026
Czarne chmury nad prawnikiem. Na jego rachunek wpłynęło 3,5 mln zł
Czarne chmury nad prawnikiem. Na jego rachunek wpłynęło 3,5 mln zł
Jest decyzja. Dwie gwiazdy Górnika Zabrze zostają w klubie
Jest decyzja. Dwie gwiazdy Górnika Zabrze zostają w klubie
Przyszłość Grenlandii. Stanowcza reakcja Macrona na słowa Trumpa
Przyszłość Grenlandii. Stanowcza reakcja Macrona na słowa Trumpa
Od trzech lat walczy z rakiem. Dramatyczny apel syna przed świętami
Od trzech lat walczy z rakiem. Dramatyczny apel syna przed świętami
Tragedia w Biedronce. Mężczyzna nagle chwycił się za serce
Tragedia w Biedronce. Mężczyzna nagle chwycił się za serce
Na drodze leżał mężczyzna. Sierżant nie wahał się ani chwili
Na drodze leżał mężczyzna. Sierżant nie wahał się ani chwili
Zatrzymał się oplem. Podłożył ogień. Trwają poszukiwania
Zatrzymał się oplem. Podłożył ogień. Trwają poszukiwania
Rodzice dwulatka nie żyją. Rogatki nie opadły. Przeprowadzono testy
Rodzice dwulatka nie żyją. Rogatki nie opadły. Przeprowadzono testy