Magia pośmiertna na Śląsku. Historyk odsłania kulisy sądów
Na Śląsku i Morawach jeszcze w XVIII w. sądy zajmowały się sprawami tzw. magii pośmiertnej. Dr Daniel Wojtucki opisuje ekshumacje i palenie zwłok po wyrokach.
Najważniejsze informacje
- Dr Daniel Wojtucki z Uniwersytetu Wrocławskiego przeanalizował akta spraw o tzw. magię pośmiertną na Śląsku i Morawach.
- Wierzono, że zmarli duszą we śnie, napastują seksualnie i „zarażają” inne groby złymi mocami.
- Po procesach często dochodziło do ekshumacji i palenia ciał, także dzieci; praktyki wygasły po 1755 r.
Na przełomie XVI i XVIII w. mieszkańcy Śląska i Moraw żyli lękami, które dziś trudno zrozumieć. Jak opisuje dr Daniel Wojtucki z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego, obwiniano zmarłych o choroby, nieurodzaj czy nagłe zgony. Badacz mówił o swoich ustaleniach w rozmowie z Polską Agencją Prasową, powołując się na akta procesów i decyzji sądów. Z tych dokumentów wyłania się obraz społeczności, które szukały narzędzi obrony przed domniemanymi atakami zza grobu.
W XVI i XVII wieku, kiedy popularne były procesy o czary, ludziom zaprzątało umysł pytanie, ile czarownic i czarowników pozostało nieujawnionych za życia. Wierzono, że diabeł w ramach paktu mógł opanowywać ciało zmarłego, a oni wstawali z grobu i wyrządzali miejscowym mieszkańcom szkodę – wyjaśnił w rozmowie z PAP dr Wojtucki z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego.
W archiwach w Ołomuńcu, Opawie i Wiedniu historyk natrafił na liczne akta spraw z XVI–XVIII w. Jak relacjonuje, skala była większa, niż zakładał na początku. Wśród ofiar działań społeczności były osoby uznawane za czarowników, samobójcy, kobiety zmarłe w połogu oraz nieochrzczone dzieci. Podejrzenia padały też na ludzi wyróżniających się majątkiem, pozycją lub stylem życia. Wystarczyły fizyczne znamiona czy nietypowy rozkład ciała, by wzbudzić strach.
Polacy o Halloween. "Pogańskie święto", "Nic diabelskiego", "Wróżbiarstwo i okultyzm"
Liczyłem, że dotrę do 50 przypadków takich procesów, ale w miarę poszukiwań znajdowałem coraz więcej takich akt. Okazało się, że podczas ekshumacji niektórych osób podejrzewanych o magia posthuma rozkopywano setki grobów i palono ciała wielu osób zmarłych, które mogły zostać zainfekowane działaniem magii. Dotarłem m.in. do informacji o kilkudziesięciu przypadkach ekshumowanych i spalonych ciał dzieci – a były to dzieci ochrzczone – opisał badacz w rozmowie z PAP.
Strzegom 1591–1592. Sprawa, która przeszła do akt
W źródłach pojawia się dobrze udokumentowany przypadek ze Strzegomia z lat 1591–1592. Po pochówku miejscowego szewca świadkowie twierdzili, że zmarły ukazuje się mieszkańcom. Gdy wdowa przyznała, że mąż odebrał sobie życie, ciało przeniesiono spod cmentarza pod szubienicę. Doniesienia o „nawiedzeniach” nasiliły się, więc zwłoki porąbano i spalono przez kata. Według relacji dopiero wtedy lęk w mieście osłabł. Dr Wojtucki w swojej książce z 2022 r. pisze, że histeria ogarniała całe społeczności, a zeznania pod przysięgą pełne były nocnych opowieści.
Nie były to wyobrażenia pojedynczych osób, gdyż histerii ulegała większość lokalnej społeczności, z której część pod przysięgą składała mniej lub bardziej absurdalne zeznania o przedziwnych, przeważnie nocnych doświadczeniach (infestationes nocturnae), których rzekomo doświadczali – pisze dr Wojtucki w swojej książce z 2022 r.
Zakaz cesarzowej i długie echo wierzeń
Badacz wskazuje, że procesy dotyczyły głównie terenów pozostających pod władzą Habsburgów. W Prusach wyśmiewano takie praktyki, co miało też wymiar polityczny. Przełom przyniósł rok 1755, gdy cesarzowa Maria Teresa zakazała podobnych działań.
Od tego momentu sprawy zaczęły cichnąć. Echo dawnych lęków jednak nie zniknęło całkowicie: w materiałach przywołano przykład z 2004 r. z rumuńskiej wsi, gdzie doszło do samosądu na zmarłym i skazania za profanację zwłok.